Aktualności
Hanysiara królową plaż
Herkules z Kochanowic
– Ona była beksa – wspomina Bogusław Maciejewski, pierwszy trener Justyny. – Nigdzie nie chciała jeździć. Najchętniej by siedziała cały czas w domu – dodaje. – Byłam nieśmiałym dzieckiem. Rzeczywiście, nie bardzo uśmiechało mi się gdziekolwiek wyjeżdżać. Trener Maciejewski zawsze po mnie przyjeżdżał. Odwoził mnie do domu z treningów. Lubiłam piłkę, więc prędzej czy później trafiłabym do jakiegoś klubu. Jednak gdyby nie on, znajdowałabym się w zupełnie innym miejscu.
UKS Herkules Kochanowice działa przy miejscowej szkole. Uśmiechniętą twarzą klubu od lat jest Bogusław Maciejewski. – Zespół został założony w 2000 roku, ale przez długi czas nikt się nim na poważnie nie zajął. Siedem lat później postanowiłem to zmienić. Powołaliśmy nowy zarząd i rozpoczęliśmy działania pełną parą – wspomniał. – Ta nazwa nie jest przypadkowa. Wystarczy spojrzeć na trenera i wiadomo, kto jest tytułowym Herkulesem – żartuje Dariusz Ślęzak, lepiej znany jako DJ Ucho. – Kawał ze mnie chłopa – śmieje się Maciejewski – Był moment, że ważyłem grubo ponad 100 kilogramów.
W 2007 roku drużyna z Kochanowic wzięła udział w VII edycji Turnieju „Z Podwórka na Stadion o Puchar Tymbarku”. – Dziś to potężne rozgrywki, ale wtedy nie były tak popularne, jak teraz. Ja dowiedziałem się o nich przypadkiem z Internetu. Zadzwoniłem do koordynatora regionalnego na Śląsku zapytać, czy w ogóle mogę zgłosić drużynę. Zgłosiłem i tak zgłaszam nieprzerwanie do dziś. U nas w szkole w dzieci traktują grę w tym Turnieju jak świętość. Każdy chce zagrać.
Justyna Wójcik trafiła pod skrzydła Maciejewskiego z… polecenia starszych koleżanek. – Zbliżała się kolejna edycja Turnieju. Dziewczynki, które grały wcześniej, powiedziały, że jest taka „Dżasta”, która dobrze gra w piłkę. Ja nie miałem z nią zajęć, dlatego kompletnie nie wiedziałem, o kogo chodzi, ale drzwi były otwarte dla każdego, kto chciał trenować – wspomina trener.
Z prostego podbicia
W VIII edycji dziewczynkom z Kochanowic poszło o wiele lepiej niż rok wcześniej. Finały wojewódzkie przeszyły jak burza. Na etapie ogólnopolskim też nie było na nie mocnych. Dopiero w finałowym spotkaniu pojawiły się komplikacje.
– Szybko straciłyśmy bramkę. To była druga minuta – mówi Justyna Wójcik. – Mogłyśmy szybko odrobić. Faul w polu karnym. „Jedenastka” i… koleżanka nie trafiła. Dawałyśmy z siebie wszystko. W pewnym momencie piłka odbiła się rykoszetem – już nie pamiętam od kogo – ale na pewno się odbiła. Spadła mi pod nogi. Od razu uderzyłam z prostego podbicia. Tak jak lubię najbardziej. Gol! 1:1 – wspomina z uśmiechem – Potem doszło do serii rzutów karnych. Tym razem wszystkie trafiłyśmy i w finale pokonałyśmy rywalki.
Jeszcze kilka edycji temu Turniej „Z Podwórka na Stadion o Puchar Tymbarku”, którego od 13 lat głównym sponsorem jest firma Tymbark, a od trzech edycji sponsorem brązowym firma Electrolux, miał inną formułę. Podczas finałów ogólnopolskich grały nie pojedyncze zespoły, lecz reprezentacje całych województw. Śląsk, który reprezentowała Justyna, po dramatycznym meczu pokonał drużynę województwa lubelskiego.
Stare śmieci
Justyna dziś z dumą i nieskrywaną radością powraca do wspomnień sprzed 11 lat, a niewiele brakowało, aby w ogóle nie zagrała w finale. – Taka jak wspominałem, Justyna to była beksa. Nie bardzo chciała gdziekolwiek wychodzić. Na jeden dzień jeszcze tak, ale na więcej to nie było mowy. Więc wraz z rodzicami zastosowaliśmy fortel, żeby wyrwać ją z domu! – śmieje się Bogusław Maciejewski.
– Powiedzieliśmy, że jedziemy na jeden dzień. Zagramy i wracamy, a ja po nią pojadę i odwiozę do domu. O 2 w nocy wyjechałem ze Starego Sącza po Justynę do Jawornicy. I stamtąd pojechaliśmy na finał, który w VIII edycji był rozgrywany na stadionie Wisły Kraków – mówi. Droga do finałów liczyła grubo ponad 300 kilometrów.
– Bardzo dużo zawdzięczam panu Maciejewskiemu. To dzięki niemu jestem teraz w tym miejscu – mówi Justyna Wójcik, która dziś zbiera medale w beach soccerze oraz reprezentuję Polskę w futsalu. – Gra w piłkę zawsze sprawiała mi przyjemność, ale byłam nieśmiałym dzieckiem i trudno było mnie wyrwać z domu – dodaje. – Trener Maciejewski zawsze woził mnie na treningi. Jednego razu – po finałach wojewódzkich – Justyna miała zieloną szkołę w Kołobrzegu i Maciejewski zawiózł ją aż nad Bałtyk.
W podzięce za trud włożony w edukację Justyna wraz z klubową koleżanką – Stefanią Wodarz – sprawiła pierwszemu trenerowi pamiątkową statuetkę. – Pamiętam, że przyszły obie do szkoły w Kochanowicach, a już wtedy grały i uczyły się w Częstochowie. Myślę sobie: „co one szukają na tych starych śmieciach?” – wspomina Maciejewski. – Większość pucharów jest w szkole, ale tę statuetkę przywiozłem do domu, bo ma dla mnie dużą wartość.
„Gryfne szpile” na Wembley
Justyna przyznaje, że nie lubiła wyjeżdżać z domu, a tu jak na złość nagrodą główną za zwycięstwo w VIII edycji Turnieju była wycieczka do Londynu i możliwość obejrzenia starcia „Lwów Albionu” z reprezentacją Kazachstanu.
– Myślę, że się zmieniłam. Dzisiaj jestem dużo bardziej śmiała i otwarta – mówi Justyna. – Nie było opcji, żeby nie pojechała z nami do Londynu. Ona była kluczową zawodniczką – dodaje Maciejewski. Pojechała. Jak sama wspomina to był świetnie spędzony czas.
– Miasto było piękne. Zrobiło na mnie duże wrażenie. Sam mecz Anglii z Kazachstanem był czymś równie ciekawym, choć będąc małym dzieckiem, nie zdawałam sobie sprawy z rangi spotkania i magii stadionu Wembley.
Zwycięzcy VIII edycji Turnieju obejrzeli aż sześć bramek. Mecz zakończył się wynikiem 5:1. Dla Anglików dwukrotnie strzelał młody Wayne Rooney, a po golu dołożyli Rio Ferdinand i Jermain Defoe. Kazachowie strzelili dwa gole. Jednego do swojej i drugiego do właściwej bramki.
Oglądanie to jedno, ale dzieci też rozegrały swój mecz. – Mieliśmy zagrać z angielskimi dziewczynkami, ale jakaś sytuacja losowa sprawiła, że nie dojechały – mówi Maciejewski. – Wyszło tak, że musiałyśmy grać przeciwko drużynie chłopców i rozbiłyśmy ich 9:1! – opowiada Wójcik, której oprócz strzału z prostego podbicia znakiem rozpoznawczym potężna siła uderzenia.
Mecz był rozgrywany w jednym z londyńskich parków. Wokół zgromadziły się rodziny, które pałaszując kanapki na rozłożonych wkoło kraciastych kocach, oglądały show w wykonaniu polskich dziewczynek. – Już miałam strzelać. Zrobiłam zamach, a bramkarz po prostu uciekł z bramki, bo się bał! Nie wiedziałam, co mam zrobić, więc kopnęłam leciutko, a piłka wturlała się do bramki.
Powrót do Polski odbywał się w doskonałych nastrojach. – W samolocie było słychać tylko Justynę i śmiechy – wspomina trener Herkulesa. Dziewczynka płynnie posługiwała śląską gwarą. Nie obce jej „frele”, „godki”, a tym bardziej „gryfne szpile”. – Justyna to taka hanysiara! Jak była mała, to mocno zaciągała, a dla pasażerów to było coś zupełnie nowego. Coś, czego nigdy nie słyszeli. A i niektóre słowa brzmią trochę śmiesznie.
Przewrotki na piasku
Na sezon kobiecego beach soccera w Polsce składają się dwa turnieje – puchar i mistrzostwa kraju. W tegorocznej edycji czarnym koniem rozgrywek okazał się Gol Częstochowa. Zespół spod Jasnej Góry zdobył srebrny medal w Kołobrzegu i brąz w mistrzostwach w Gdańsku, a filarem drużyny była Justyna Wójcik.
Jak to się stało, że hanysiara z Kochanowic została Królową Plaż? – Do klubu przyszło pismo o tym, że w Kołobrzegu zostaną rozegrane mistrzostwa Polski w beach soccerze Postanowiłyśmy się zebrać, ale nie będę ukrywać, że na pierwszy turniej pojechaliśmy jak na aktywne wakacje. Wtedy zajęłyśmy miejsca 7-9.
– W tym roku spięłyśmy się. Zebrałyśmy mocny skład i pojechałyśmy powalczyć. Udało się przywieźć srebro – mówi Justyna. Tytuł Królowej Plaż byłyby tylko pustym słowem, gdyby nie indywidualne sukcesy piłkarki rodem ze Śląska. Oprócz srebrnego i brązowego medalu Wójcik przywiozła statuetki dla królowej strzelczyń Pucharu Polski i najlepszej zawodniczki mistrzostw kraju. – Koleżanki się śmiały, że przywożę pamiątki znad morza.
– Gdyby sezon beach soccera w Polsce był dłuższy, skupiłabym się tylko na tej odmianie piłki nożnej. Jest intensywna i efektowna. A ja uwielbiam strzelać z woleja i kocham robić przewrotki na piasku – dodaje uśmiechnięta.
Wszystko zdarza się dwa razy
Kołobrzeg? Zielona szkoła, na którą Justynę wiózł Bogusław Maciejewski i parę lat, potem brąz w mistrzostwach Polski. Kazachstan, mimo że nie jest miejscem, gdzie biura podróży regularnie wysyłają turystów, również dwukrotnie pojawił się w życiu piłkarki Gola Częstochowa. Oczywiście ma to związek z jej ukochaną grą.
Jako dziecko z trybun Wembley oglądała mecz Kazachów z Anglikami. Dokładnie dekadę później to Kazachowie oglądali popisy Justyny, gdy wraz z akademicką reprezentacją Polski przyjechała do Ałmatów, gdzie walczyła w mistrzostwach świata w futsalu. Tak więc kto jak kto, ale Justyna Wójcik ma prawo nie zgodzić się z Wisławą Szymborską, która pisała, że „nic dwa razy się nie zdarza”.
Co ciekawe, w kadrze prowadzonej przez Wojciecha Weissa i Błażeja Korczyńskiego były aż trzy piłkarki z przeszłością w organizowanym przez Polski Związek Piłki Nożnej Turnieju „Z Podwórka na Stadion o Puchar Tymbarku”. Tam swoje pierwsze kroki stawiały również Patrycja Falborska i Kinga Ejzel. – Szczerze przyznam, że nie wiedziałam o dziewczynach. Ale nieraz jest tak, że się spotykamy lub spotykałyśmy na kadrze wojewódzkiej i okazywało się, że wszystkie grałyśmy w Turnieju. Siadałyśmy i wspominałyśmy, bo to są takie chwile, do których aż chce się wracać.
Hale, plaże i murawy
– Justyna wyróżnia się potężnym uderzeniem i siłą fizyczną – mówi selekcjoner Wojciech Weiss. – Ciągle jest obserwowana kontekście kadry akademickiej oraz pierwszej reprezentacji – dodaje. Łączenie gry w hali i na piasku niej jest tak dużą rzadkością, jak mogłoby się wydawać. – Wiele piłkarek i piłkarzy płynnie występuje w obu odmianach futbolu, a Justyna dodatkowo gra w również na trawie. Jeśli ktoś jest dobrą zawodniczką, to poradzi sobie na każdej nawierzchni. A Justyna jest dobra – dodaje selekcjoner.
– Gra z orzełkiem na piersi to duże wyróżnienie – przyznaje Wójcik. W Ałmatach biało-czerwone zajęły piąte miejsce, a piłkarką, która pierwsze kroki stawiała na boisku w małej Jawornicy, zdobyła piękną bramkę w ostatnim meczu. – Kanadyjki wycofały bramkarkę, a Justyna uderzyła potężnie z połowy boiska. Piękna bramka! – skomentował Weiss.
Krystian Juźwiak
Fot. główne: Łączy nas piłka
Fot. pozostałe: archiwa prywatne Justyny Wójcik i Bogusława Maciejewskiego