Aktualności
Zobacz analizy sędziowskie z meczu Ekstraklasy!
Ruch Chorzów - Zagłębie Lubin
ZOBACZ SYTUACJĘ
Zawodnik Ruchu zagrywa piłkę w pole karne Zagłębia, ukośnie do linii bramkowej, w kierunku wbiegającego w pole karne współpartnera/napastnika. Razem z napastnikiem Ruchu biegnie obrońca Zagłębia, początkowo nieco z przodu ale później wyraźnie przegrywający walkę o pozycję. W momencie gdy piłka zbliża się do obu przeciwników, znajdujący się już wyraźnie z tyłu obrońca wykonuje wślizg, napastnik przewraca się, a piłka mijając obu przeciwników opuszcza boisko. Sędzia wskazuje na rzut od bramki. Niestety myli się, bo powinien podyktować rzut karny i tym samym upoważnia mnie do stwierdzenia, że śpi na lekcjach.
Jest to bowiem kolejna sytuacja z katalogu „walki o pozycję”. Takim sytuacjom poświęciliśmy już kilka lekcji i kto jak kto, ale sędzia zawodowy musi być w tym zakresie wyszkolony do bólu.
Gdybym tę analizę pisał przed pierwszą z przedmiotowych lekcji, to niezależnie od stwierdzenia nieprawidłowości decyzji, broniłbym sędziego. Obrona oparta byłaby na podniesieniu faktu uwzględnienia przez sędziego zasady rozstrzygania, w procesie podejmowania decyzji, wątpliwości na korzyść oskarżonego. Tym oskarżonym byłby obrońca Zagłębia, czy jak kto woli drużyna Zagłębia, z rzutem karnym jako karą za ewentualne przewinienie obrońcy. Jak biegły adwokat, w mowie obrończej podnosiłbym dwie kwestie. Po pierwsze, stwierdziłbym, że z zajmowanej pozycji sędzia mógł nie mieć pewności, że kontakt nóg przeciwników miał miejsce. Po drugie, stwierdziłbym, że jeżeli nawet sędzia zauważył, że kontakt nóg przeciwników miał miejsce, to nie miałby pewności, czy napastnik nie wykorzystał tego kontaktu do przewrócenia się, bo, w ocenie sędziego, piłka poruszała się na tyle daleko od niego, że nie miałby szansy na jej zagranie. I te oto wątpliwości sędzia rozstrzygnąłby na korzyść drużyny broniącej, nie dyktując rzutu karnego.
No tak, ale tak mogłoby być tylko przed naszą pierwszą lekcją dotyczącą „walki o pozycję”. Otóż w czasie tej lekcji wyraźnie podkreśliliśmy, że, co do zasady, sędzia odgwizduje przewinienia wtedy, gdy widzi, że miały one miejsce. Stwierdziliśmy jednocześnie, że odstępstwo od tej zasady ma miejsce, kiedy podejrzanym o popełnienie przewinienia jest zawodnik, który przegrał z przeciwnikiem walkę o pozycję, mającą na celu zagranie piłki lub przejęcie kontroli nad nią.
W takich razach nie odgwizdujemy przewinienia „przegranego” zawodnika tylko wtedy, gdy widzimy, że przewinienia nie było. Inaczej mówiąc, jeżeli nie widzimy, że przewinienia nie było, do podjęcia decyzji o przewinieniu nie jest potrzebne stwierdzenie, że przewinienie miało miejsce. Ta rekomendacja działa w 100 na 100 przypadkach, ale przy spełnieniu warunku, że znajdujący się z tyłu zawodnik, który przegrał walkę o pozycję, podejmuje działanie mające na celu uniemożliwienie przeciwnikowi przejęcia piłki lub jej zagrania. Tym samym dowodzi on, że przeciwnik miałby na to szansę. Natomiast w przypadku, gdy „przegrany” zawodnik, bez podejmowania dodatkowych działań, nadal i tylko, porusza się za plecami przeciwnika, który wygrał walkę o pozycję, warunkiem zastosowania rekomendacji jest przejęcie kontroli nad piłką przez przewracającego się „zwycięzcę walki o pozycję” lub przekonanie sędziego, że zawodnik ten, gdyby nie upadł, przejąłby piłkę lub zagrałby ją.
W analizowanej sytuacji napastnik Ruchu wygrał walkę o pozycję, a „przegrany” obrońca Zagłębia swoją interwencją dowiódł, że napastnik mógłby przejąć lub zagrać piłkę. Tym samym sędzia, który mógł mieć, z oglądu, wątpliwości co do popełnienia przewinienia, w żadnym razie nie mógł stwierdzić, że przewinienia nie było. Tak więc powinien on podyktować rzut karny dla drużyny Ruchu.
Jeżeli chodzi o karę indywidualną, to obrońca Zagłebia powinien zostać ukarany napomnieniem za nierozważny atak nogami – tego typu ataki z tyłu stwarzają wystarczająco duże zagrożenie dla nóg napastnika, aby uznać je za nierozważne. Kara wykluczenia z gry obrońcy Zagłębia za pozbawienie napastnika Ruchu realnej szansy na zdobycie bramki, nie jest w tym przypadku rekomendowana. Jednym z warunków do tego, żeby miało miejsce DOGSO, jest pełna kontrola piłki przez napastnika lub pewność jej (kontroli nad piłką) przejęcia. W analizowanej sytuacji uprawnione jest przyjęcie, że napastnik Ruchu oddałby strzał na bramkę. Nie jest już jednak dostatecznie prawdopodobne, że napastnik Ruchu, naciskany przez obrońcę, przyjąłby piłkę tak, aby mieć nad nią pełną kontrolę. Nie jest to dostatecznie prawdopodobne również z tego powodu, że bramkarz znajdujący się na tzw. krótkim słupku jest w pełnej gotowości do działania. Oznacza to, że poza obroną strzału, mógłby wybiec z bramki tak, aby skrócić kąt czy nawet włączyć się do walki o piłkę w przypadku nieprecyzyjnego przyjęcia jej przez, powtórzę, naciskanego przez obrońcę, napastnika. Przypomnę, że owa pełna kontrola piłki powinna oznaczać, że napastnik mógłby zarządzić piłką na kilka sposobów: strzelić na bramkę lub np. mijać bramkarza zwodem.
Gdyby jednak, z jakichś względów, np. po poślizgnięciu się, bramkarz pozostał na „długim słupku” i napastnik miałby przed sobą odkrytą część bramki, to wtedy należałoby uznać, że faul obrońcy pozbawił napastnika realnej szansy na zdobycie bramki.
Na zakończenie dodam, że w mojej ocenie nie było potrzeby stosowania powyższej rekomendacji. Po prostu sędzia powinien zauważyć, że przewinienie miało miejsce.
Lechia Gdańsk - Podbeskidzie Bielsko-Biała
Drużyna Lechii rozpoczyna kontratak, piłka jest zagrana nieco w poprzek boiska w kierunku biegnącego centralnie napastnika Lechii i biegnącego w jego sąsiedztwie obrońcy Podbeskidzia. Napastnik Lechii, mimo że w początkowej fazie znajduje się za obrońcą, ostatecznie wygrywa walkę o pozycję. Wbiega on przed obrońcę Podbeskidzia, a następnie obaj przeciwnicy przewracają się, przy czym widoczne jest usiłowanie uniknięcia kontaktu z nogami przeciwnika przez obrońcę. Podążający za akcją sędzia zapewne nie widział szczegółów „starcia” przeciwników jednak musiał zarejestrować fakt wygrania walki o pozycję przez napastnika. Dlatego też, zapewne, stosując zasadę: „jeżeli nie widziałem, że przewinienia nie było, gwiżdżę” odgwizdał przewinienie obrońcy. Zauważmy, że spełniony został warunek takiego działania: napastnik nie przejął kontroli nad piłką ale gdyby nie upadł to przejąłby ją. Przejąłby on kontrolę nad piłką w miejscu, z którego mógłby kontynuować akcję, którą można by ciągle uznawać za akcją korzystną. Zapis wideo potwierdza, że obrońca, który dał się wyprzedzić napastnikowi biegnącemu już za poruszającą się nieco w poprzek boiska piłką, nie skorygował kierunku swojego biegu kontynuując poruszanie się centralne. Tym samym, przeciął on za plecami napastnika tor jego ruchu, co spowodowało kontakt nóg przeciwników i mimo próby jego uniknięcia przez obrońcę, ich upadek. Tak więc miało miejsce nieostrożne podstawienie nogi przez obrońcę i podyktowanie rzutu wolnego bezpośredniego dla drużyny Lechii było decyzją prawidłową.
Zbigniew Przesmycki