Aktualności

Alojzy Jarguz – wspominamy legendarnego uczestnika mistrzostw świata

Federacja23.04.2019 
Na kartach historii zapisują się te osoby, które jako pierwsze dokonują tego, co innym się wcześniej nie udało. Alojzy Jarguz był pierwszym polskim sędzią, który poprowadził mecz na mistrzostwach świata i jest jedynym, który jako arbiter główny sędziował spotkania na dwóch mundialach. Było to w Argentynie w 1978 r. i Hiszpanii w 1982 r. Niestety, w wielkanocny poniedziałek dotarła do nas smutna wiadomość. Alojzy Jarguz zmarł w Olsztynie w wieku 85 lat.

Ten były międzynarodowy to legenda sędziowskiego środowiska. Dla wielu pełnił rolę mentora, nauczyciela i osoby, od której mogli uczyć się tego fachu. – Ja zawsze chciałem być takim  sędzią jak Jarguz. Miał charyzmę i był bardzo energiczny. Taki człowiek dynamit. Starałem się wykorzystać każdy moment, żeby czerpać od niego jak najwięcej. Poza szkoleniami, wspólnymi meczami, czy okolicznościowymi spotkaniami, zawsze chodziłem na mecze Legii Warszawa, gdy Pan Alek był na nie delegowany. Nie przychodziłem, że by oglądać piłkarzy, a po to, aby obserwować pracę Jarguza – wspomina swojego sędziowskiego nauczyciela Michał Listkiewicz, były arbiter międzynarodowy.

„Pan Alek”, jak mówiło się o Alojzym Jarguzie, to pierwszy Polak, który poprowadził mecz na mistrzostwach świata. W 1975 r. otrzymał od FIFA plakietkę sędziego międzynarodowego i już trzy lata później pojechał na mundial w Argentynie. Tam zaliczył trzy występy. Historyczny debiut sędziego z Polski (jeszcze w roli asystenta) miał miejsce 3 czerwca 1978 r. w meczu Szwecji z Brazylią.  Dla 44-letniego wówczas Jarguza była to tylko rozgrzewka przed tym, co miało się wydarzyć 8 dni później. Już jako arbiter główny, został wyznaczony do prowadzenia meczu Peru z Iranem, który na Estadio Olímpico Chateau Carreras w Cordobie zgromadził ponad 21 tys. widzów. Na mistrzostwach w 1978 r. nasz arbiter pokazał się publiczności jeszcze raz. Jako asystent ponownie wybiegł na stadion w Cordobie, aby tym razem sędziować w meczu Austrii z Niemcami.

Rozgrywane w 1982 r. mistrzostwa w Hiszpanii zakończyły się wielkim sukcesem polskich piłkarzy, którzy powtórzyli wynik sprzed ośmiu lat i świętowali zdobycie trzeciego miejsca. Hiszpański mundial okazał się dla Polaków wyjątkowy z jeszcze jednego powodu – Alojzy Jarguz, po raz drugi w karierze, pojechał na najważniejszy turniej piłkarski świata. – Dobrze pamiętam Argentynę, gdzie rządziła junta wojskowa. Atmosfera w kraju była porównywalna do wprowadzonego w Polsce stanu wojennego. Natomiast Hiszpanię zawsze będę wspominać bardzo miło. Największym wyróżnieniem dla sędziego jest uczestnictwo w inauguracyjnym meczu mistrzostw świata albo w finale. Mnie w Hiszpanii spotkały dwie przyjemne chwile: sędziowanie meczu otwarcia oraz ćwierćfinału – wspominał swój występ na łamach czasopisma „Sędzia” – Alojzy Jarguz.

13 czerwca 1982 r., Barcelona, Camp Nou. Na trybunach 95 tys. widzów, którzy przyszli  obejrzeć ceremonię otwarcia i mecz inauguracji. Broniąca tytułu Argentyna w składzie z Diego Maradoną, przegrywa z Belgami 0:1. Tymczasem z „żółtą chorągiewką” wzdłuż linii bocznej biega „Pan Alek”. – Jak może czuć się człowiek wychodząc na stutysięcznik, mający świadomość, że miliony ludzi obserwują to wydarzenie? To był dla mnie wielki stres, jednak mam taki charakter, że widownia i telewizja były dla mnie, jak czwarta ściana w teatrze. Nie interesowało mnie to, co dzieje się dookoła – wspominał Alojzy Jarguz.

Legendarny sędzia łącznie poprowadził ponad 1200 spotkań. W tym ponad 250 meczów ligowych w Polsce, około 70 międzynarodowych klubowych, 25 w europejskich pucharach i 18 spotkań międzypaństwowych reprezentacji.

– Był zdecydowanym sędzią. Wyprzedził trochę epokę, ponieważ dla niego bardzo ważne było zarządzanie zawodami, czyli to, co dzisiaj jest u arbitra bardzo istotne. Potrafił też w kilku ostrych słowa wyrazić swoją dezaprobatę wobec zawodników, którzy chcieli utrudniać mu sędziowanie. Robił to bardzo konkretnie, tak jak prawdziwy wojskowy, który był z zawodu – wspomina Michał Listkiewicz. Po zakończeniu sędziowskiej kariery, Jarguz cały czas pozostawał przy środowisku sędziowskim. Był obserwatorem, brał udział w szkoleniach, a pasję do sędziowania zaszczepił swoim wnukom – Pawłowi i Wojtkowi. Oglądał bardzo dużo meczów w telewizji. Po zakończonych mistrzostwach świata w Rosji na łamach „Sędziego” komentował to, co wydarzyło się na imprezie.

– Bardzo chętnie wszedłbym „w buty” Szymona Marciniaka, gdyby tylko mi zdrowie pozwoliło. Niezwykłym przeżyciem byłoby dla mnie posiadanie wsparcia w postaci systemu VAR. W moich czasach to było nie do pomyślenia. Choć przyznam, że jak sędziowałem rzadko korzystałem z wsparcia liniowych. Teraz nazywamy ich asystentami, bo ich rola jest większa. W moich meczach koledzy mieli koncentrować się na ocenie spalonego, ja natomiast kontrolowałem resztę, szczególnie pole karne – to była świętość! Kiedyś było nie do pomyślenia, żeby asystent „wtrącał się” w tym obszarze boiska. Żałuję tylko, że Szymonowi nie poszło tak dobrze jak mi na mundialu w Hiszpanii w 1982 r. – wtedy sędziowałem mecz otwarcia (jako asystent) oraz mecz ćwierćfinałowy jako sędzia. Liczyłem, że moi młodsi koledzy poprawią mój wynik i wystąpią co najmniej w półfinale. Jednak są jeszcze młodzi i mam nadzieję, że wyśrubują mój z nawiązką na następnym mundialu – mówił Alojzy Jarguz.

Pokonał trzy nowotwory, przeszedł ponad 20 operacji. Zmarł 22 kwietnia br. w Olsztynie. – Pan Alek walczył do końca. Gdy lekarze chcieli mu wyciąć krtań powiedział, że woli żyć krócej, ale pełnią życia, niż 2-3 lata dłużej jako emeryt. Będzie nam go bardzo brakować – dodał na zakończenie Michał Listkiewicz.

Jakub Jankowski

Fot. East News

Zobacz również

© PZPN 2014. Wszelkie prawa zastrzeżone. NOWY REGULAMIN ŁNP od 25.03.2019 REGULAMIN PROFILU UŻYTKOWNIKA PZPN Polityka prywatności