Aktualności
Historia występów reprezentacji Polski na mistrzostwach Europy
Mistrzostwa Europy w Austrii i Szwajcarii
Do mistrzostw Europy w Austrii i Szwajcarii reprezentacja Polski awansowała wygrywając grupę A. Biało-czerwoni po fantastycznych kwalifikacjach wyprzedzili m.in. ówczesnego wicemistrza Europy – Portugalię, ogrywając podopiecznych Luisa Scolariego w Chorzowie 2:1 i remisując w Lizbonie 2:2.
Podopieczni Leo Beenhakkera przed losowaniem znaleźli się w koszyku czwartym. Trafiliśmy na gospodarzy – Austrię, Chorwację oraz Niemcy. W pierwszym spotkaniu rozgrywanym na Wörthersee Stadion w Klagenfurcie rywalizowaliśmy z naszymi zachodnimi sąsiadami. W pierwszym kwadransie to biało-czerwoni przeważali, jednak z późniejszymi minutami do głosu zaczęli dochodzić zawodnicy Jurgena Klinsmanna.
Swoją przewagę udokumentowali już w 20. minucie spotkania. Z pułapki ofsajdowej uciekł Miroslav Klose, który z prawej strony boiska dogrywał do Lukasa Podolskiego. Napastnik urodzony w Gliwicach bez problemu wpakował piłkę do pustej bramki i dał prowadzenie swemu zespołowi. Po zmianie stron katem Polski ponownie okazał się Podolski. W 72. minucie Niemcy wykorzystali błąd naszej defensywy, a ten potężnym uderzeniem pod poprzeczkę ustalił wynik spotkania.
Drugi mecz mistrzostw Europy biało-czerwonym przyszło rozgrywać na Ernst-Happel-Stadion w Wiedniu przeciwko Austrii. Gospodarze we własnych czterech ścianach odważnie weszli w mecz. Szybko próbowali swoją przewagę udokumentować golem. Fantastycznie między słupkami jednak spisywał się Artur Boruc, który zaprezentował kilka pewnych interwencji.
W 30. minucie Polska zdobyła swojego pierwszego gola na EURO. Najpierw strzelał Marek Saganowski, a piłkę do bramki wsunął Roger Guerreiro. Kiedy wydawało się, że nasz zespół na mecz pod kontrolą i dowiezie korzystny rezultat do końca spotkania, nadeszła feralna trzecia minuta doliczonego czasu gry. Po zamieszaniu w naszym polu karnym, sędzia spotkania Howard Webb zdecydował się przyznać Austriakom rzut karny. Na nic zdały się protesty naszych reprezentantów. Do wykonania „jedenastki” podszedł Ivica Vastić i bez problemu zamienił ją na gola wyrównującego. Mecz zakończył się remisem, a Polska szansę na wyjście z grupy mocno sobie ograniczyła.
Na ostatni mecz fazy grupowej EURO 2008 reprezentacja Polski ponownie zawitała do Klagenfurtu, by zmierzyć się z ekipą Chorwacji. Do wyjścia z grupy potrzebowaliśmy przynajmniej dwubramkowego zwycięstwa nad rywalami, a także liczyć na to, że Niemców ograją Austriacy. Jak nasze szanse określił Leo Beenhakker – były minimalne.
Ponownie dobre zawody rozgrywał Artur Boruc, który w pierwszej części meczu spisywał się bezbłędnie. Polski golkiper niestety skapitulował w drugiej połowie, siedem minut po jej wznowieniu. Gola strzelił Ivan Klasnić, ale naszego golkipera za utraconą bramkę nie można było winić. Jak się później okazało, było to jedyne trafienie w tym meczu i biało-czerwoni z jednym punktem zajęli ostatnie miejsce w grupie, żegnając się z EURO 2008.
Mistrzostwa Europy w Polsce i na Ukrainie
Kiedy UEFA w 2007 roku ogłosiła, że gospodarzem mistrzostw Europy będzie Polska wraz z Ukrainą, było jasne, że nie będziemy musieli przechodzić przez kwalifikacje. Jako gospodarz turnieju, znaleźliśmy się w pierwszym koszyku, wylosowując Rosję, Grecję i Czechy.
Inauguracyjne spotkanie mistrzostw Europy przyszło nam rozgrywać 8 czerwca na Stadionie Narodowym w Warszawie. Pierwszym rywalem biało-czerwonych była Grecja. Zespół Franciszka Smudy szybko starał się osiągnąć przewagę, groźnie atakując grecką bramkę.
W 17. minucie po dośrodkowaniu z prawej strony boiska, kapitalnym uderzenie głową popisał się Robert Lewandowski, który skierował piłkę do siatki. Mecz dla Polski miał układać się jeszcze lepiej, bowiem przed końcem pierwszej połowy drugą żółtą, a w konsekwencji czerwoną został ukarany Sokratis Papastathopoulos. Niestety po wznowieniu gry, mimo osłabienia, Grecy zdołali wyrównać w 51. minucie za sprawą Dimitrisa Salpingidisa, który chwilę wcześniej zameldował się na placu gry. Nasza sytuacja skomplikowała się jeszcze bardziej, kiedy z boiska został wyrzucony Wojciech Szczęsny. Macieja Rybusa zastąpił nierozgrzany Przemysław Tytoń, który stanął oko w oko z Giorgosem Karagounisem. Polski golkiper wyczuł intencje Greka i obronił jego strzał.
Mecz zakończył się podziałem punktów, a kolejnym naszym rywalem była Rosja.
Z Rosjanami również zagraliśmy na Stadionie Narodowym. Po heroicznej walce i kilku okazjach, to zawodnicy Dicka Advocaata strzelili pierwszego gola.
W 37. minucie Wolfgang Stark podyktował rywalom rzut wolny, a po dośrodkowaniu sprytnym strzałem popisał się Alan Dżagojew. Rosjanin nie dał szans Przemysławowi Tytoniowi, który jedyne co mógł zrobić, to odprowadzić piłkę wzrokiem. Mimo utraty bramki, nasi piłkarze dalej dzielnie walczyli, próbując stworzyć sobie okazje strzeleckie.
Ta sztuka udała się w 57. minucie, kiedy potężnym strzałem popisał się Kuba Błaszczykowski, wyrównując stan spotkania. Mecz zakończył się bramkowym remisem, a gracze Franciszka Smudy do wyjścia z grupy potrzebowali zwycięstwa nad Czechami.
Po dwóch meczach w Warszawie, na spotkanie z Czechami, biało-czerwoni udali się do Wrocławia. Niestety w tym ostatnim meczu Polacy zagrali bardzo rozczarowująco. Z naszymi atakami świetnie radzili sobie czescy piłkarze, którzy doskonale strzegli dostępu do bramki Petra Cecha.
W 72. minucie to właśnie Czesi wyprowadzili zabójczą kontrę. Z akcją chciał wyjść Rafał Murawski, ale źle podał piłkę. Przejęli ją nasi rywale i zadali nam decydujący cios. Dogrywał Milan Baros do Petra Jiraceka, a ten płaskim strzałem pokonał Przemysława Tytonia. Był to jedyny gol w tym meczu i reprezentacja Polski po raz drugi w historii występów na EURO zajęła ostatnie miejsce w grupie. Do kolejnej fazy turnieju awansowały drużyny Grecji i Czech.