Aktualności
[WYWIAD] Bartosz Kapustka: Możemy zagrać jak Grecja dwanaście lat temu
W meczu z Irlandią Północną pokazałeś się z bardzo dobrej strony. Czułeś niedosyt, gdy okazało się, że starcie z Niemcami zaczniesz na ławce rezerwowych?
Trochę na pewno tak, bo każdy chciałby grać jak najwięcej. Przed turniejem wiedziałem jednak, jaka jest moja pozycja i myślałem, że świetnie byłoby w ogóle pojawić się na boisku. Po pierwszym spotkaniu apetyt wzrósł, bardzo chciałem wystąpić przeciwko Niemcom, ale wiem też, ile Kamil znaczy dla tej reprezentacji, że jego powrót będzie drużynie bardzo potrzebny. Chciałem zagrać, ale doskonale rozumiałem decyzję trenera.
Po pierwszym spotkaniu na Twój temat pozytywnie wypowiadało się wiele osób. To chyba bardzo miłe uczucie, być tak docenianym?
Oczywiście. Słowa pochwały płynące z ust znanych ludzi są dla mnie bardzo dużym przeżyciem. Rio Ferdinand to zawodnik grający przez lata w Manchesterze United, gdy z wypiekami oglądałem ten zespół w telewizji. Gary Lineker był wybitnym graczem, słyszałem też miłe słowa od prezydenta Andrzeja Dudy. To naprawdę bardzo cieszy.
Któraś z pochwał sprawiła Ci szczególną satysfakcję?
Dla mnie zawsze najważniejsze są opinie osób, które są mi szczególnie bliskie. Myślę tu zwłaszcza o tacie, który zawsze spokojnie do tego podchodzi. Gdy jeszcze grałem w drużynach młodzieżowych i zdarzyło mi się zdobyć dwie czy trzy bramki, wracałem do domu bardzo zadowolony, a tata mnie zawsze tonował, znajdował elementy, w których mogłem wypaść lepiej. Po meczu z Irlandią Północną dostałem od niego gratulacje, to dla mnie bardzo ważne. Po tym spotkaniu mi nieco odpuścił, był ze mnie dumny.
[EUROKONFERENCJA] Artur Boruc: Przyzwyczailiśmy kibiców do zwycięstw
Zerkasz czasem na to, co dzieje się w internecie?
Czasami nawet chłopaki z reprezentacji pokazywali mi niektóre memy. Do wszystkiego trzeba podchodzić z dystansem.
Jesteś jednym z dziesięciu nastolatków, którzy występują na boiskach we Francji. Co znalezienie się w takim miejscu oznacza dla tak młodego chłopaka?
Na dobrą sprawę nie zdążyłem pomarzyć o tym, aby znaleźć się na stałe w reprezentacji Polski, a to wszystko już się wydarzyło. Samo pierwsze powołanie było dla mnie szokiem, a tu sprawy potoczyły się tak błyskawicznie… Nie rozmyślam jednak nad tym, podchodzę naturalnie. Może dlatego nie odczuwam, że aż tyle się w moim życiu zmieniło. Czasami dociera jednak do mnie, że marzenia się spełniają, to coś niesamowitego.
Miałeś w karierze taki moment, w którym było ciężko, ale przezwyciężyłeś przeciwności i dziś możesz powiedzieć: warto było?
W okresie, gdy chodziłem do gimnazjum, borykałem się z różnymi kontuzjami. Nie wyróżniałem się szczególnie, i wtedy właśnie pojawiła się myśl: kurczę, a co, jeśli nie wyjdzie mi w piłce i trzeba będzie zająć się czymś innym? Udało mi się jednak to pokonać i dziś cieszę się grą w piłkę na mistrzostwach Europy.
Co wyniesiesz dla siebie z tych mistrzostw?
Bezcenne doświadczenie. Wspominałem, że czułem niedosyt, gdy nie wszedłem na boisko w podstawowej jedenastce przeciwko Niemcom, ale nawet te dziesięć minut było czymś świetnym. Mogłem zagrać przeciwko zawodnikom, których niedawno oglądałem jedynie w FIFIE. Bacznie obserwuję, co dzieje się dookoła, wszystkiego się uczę i myślę, że kiedyś to zaprocentuje.
Wyobrażasz sobie scenariusz, w którym Polska może pójść w tym EURO taką drogą, jak 12 lat temu Grecja?
Dobrze to pamiętam, choć byłem dzieckiem. Oczywiście, wszystko jest możliwe. Nasze nastawienie jest proste – nie myśleć o tym, gdzie chcemy dotrzeć w finałach, a raczej skupić się na każdym kolejnym spotkaniu. Kolejne zwycięstwa mogą zaprowadzić nas na szczyt, jednak każdą przeszkodę trzeba pokonywać osobno. Gdy nie wypatruje się za wszelką cenę mety, tylko koncentruje na każdym kolejnym płotku, łatwiej osiągnąć cel. Pokazaliśmy, że realizując założenia taktyczne możemy przeciwstawić się nawet mistrzom świata.