Aktualności
[Łączy nas gotowanie] Tomasz Leśniak: Mam następców w postaci Szczęsnego i Krychowiaka
Reprezentacja22.06.2016
Zawsze koncentruję się na tym, co mi powierzono, czyli na gotowaniu. Staram się to robić najlepiej, jak tylko potrafię. Jeśli trzeba, to daję z siebie 150 lub nawet 200 procent. Dla mnie najważniejsze jest to, aby wszystkim piłkarzom i sztabowi szkoleniowemu smakowało, by byli zadowoleni. Oczywiście gotowanie na zgrupowaniach, czy teraz podczas mistrzostw Europy, wiąże się z dużo wcześniejszym planowaniem. Muszę już też na przykład teraz wiedzieć, co zjemy po sobotnim meczu, co będzie dla zawodników dobre i z czego by się ucieszyli. Gotowanie dla tak dużej grupy wiąże się z odpowiednim przygotowaniem menu. Staram się, aby było smacznie, zdrowo, ale i różnorodnie, by piłkarze ciągle nie jedli tych samych potraw, by nie było monotonii. Zawsze chcę również dać im spróbować lokalnych specjałów, jeżeli jest oczywiście taka możliwość.
Wiem, że ostatnio raczyłeś podniebienia naszych kadrowiczów homarami.
Zdaję sobie sprawę z tego, że ktoś może tu powiedzieć: „Ojejku, przepych!”. Nie jest tak. Rozmawiałem z lokalnym szefem kuchni i powiedział, że teraz jest u nich sezon na homary. Jest ich bardzo dużo, a poza tym są świeżutkie. Skorzystaliśmy z tego i po powrocie z Paryża podałem zawodnikom taki przysmak. Zasłużyli, po tak dobrym spotkaniu. Bardzo wszystkim smakowało, troszeczkę tych homarów zjedli. Tylko mnie to cieszy, ponieważ moją rolą jest, aby zawodnicy jedli to, co najlepsze.
Jakie jeszcze lokalne potrawy serwowałeś kadrowiczom?
Wiadomo, że kuchnia francuska jest bardzo dobra, ale nie do końca lekka, co mnie ogranicza. Wybieram tylko niektóre produkty, które można zaakcentować. Używamy na przykład ryb, które są dostępne w tym regionie. Są dzikie, to znaczy łowione na wędkę. Na każdej z ryb znajduje się numer łodzi, z której była wyciągnięta. Muszę przyznać, że naprawdę fantastyczne smakują.
Czy zawodnicy mają dużo indywidualnych zachcianek, czy w Twoim menu zazwyczaj każdy z nich znajduje coś dla siebie?
Muszę wszystko wrzucić do jednego gara, zamieszać, tak aby każdy znalazł w nim coś dla siebie. Jesteśmy już na zgrupowaniu ponad miesiąc i tych potraw było naprawdę sporo. Codziennie serwujemy choćby dania główne, to znaczy ryby, białe i czerwone mięso, dwie zupy. Muszę się nakombinować i odpowiednio balansować tymi produktami, aby się nie powtarzały. Taka moja rola, aby urozmaicać potrawy w taki, a nie inny sposób. By zawsze ładnie wyglądały, a przede wszystkim smakowały. Jeśli jest możliwość zrobienia czegoś innego i to w lżejszej formie, to również to przygotowuję. Po meczu z Niemcami zrobiłem na przykład tak długo oczekiwane przez zawodników hamburgery ze stuprocentowej wołowiny. Oczywiście mieliśmy do wyboru dwa rodzaje bułek – normalną i bezglutenową. Ten, kto z kolei miał ochotę, mógł wziąć hamburgera bez bułki, a z innymi dodatkami. Również wszyscy byli zadowoleni. Muszę przyznać, że jeśli zgrupowanie trwa tak długo, to naprawdę trzeba stosować różne wariacje. Ostatnio zaserwowałem na przykład barszcz czerwony z uszkami, a na deser podaliśmy pierogi z truskawkami. Innego dnia ugotowałem zaś zupę tajską, było więc w orientalnym stylu. Nie boimy się urozmaicać smaków. Cały czas pamiętamy również o tym, że te dania muszą być w odpowiedni sposób przygotowane, lżejsze, zachowane w standardzie zdrowego gotowania, bowiem przed nami kolejne mecze. Dieta, dobór składników i świadomość żywieniowa – to wszystko jest bardzo ważne.
Wspomniałeś o pierogach z truskawkami. Materiał wideo „Łączy nas gotowanie” z Grzegorzem Krychowiakiem i Wojciechem Szczęsnym był wielkim hitem w internecie.
Mogę powiedzieć śmiało – mam następców! Zarówno Grzegorz, jak i Wojtek, spisali się fantastycznie. Jeśli ktoś jeszcze nie widział tego materiału, serdecznie zapraszam na kanał Łączy Nas Piłka. Polecam! Wyszło naprawdę świetnie. Wiele osób mi tak pisało.
Gdybyś miał rozstrzygnąć konkurs, kto spisał się lepiej – Krychowiak czy Szczęsny?
Naprawdę chcecie wiedzieć, kto był lepszy? Opowiadam więc: ja! W końcu musiałem to wszystko zjeść. To było zwycięstwo (śmiech).
We Francji bazujesz na menu, które sprawdziło się podczas eliminacji mistrzostw Europy, czy serwujesz coś zupełnie innego?
Podczas kwalifikacji przygotowywałem bardzo wiele nowych potraw, dodatków i te, które najbardziej smakowały zawodnikom, zostały. Można powiedzieć, że to nasze stałe fragmenty gry.
Jak wygląda posiłek w dniu meczowym?
Nie za wiele zmienił się od eliminacji. Doszło kilka nowych składników i potraw, które na stałe zagościły w naszym menu, ale bazujemy głównie na ryżu czerwonym, batatach, kaszy gryczanej białej, naleśnikach bezglutenowych. Wszystko zależy też od tego, o której godzinie gramy. Do tej pory mieliśmy dwa mecze o 18:00 i jeden o 21:00. Jeśli chodzi o tę pierwszą godzinę, to podwieczorek jest w krótkim czasie po obiedzie i nie podajemy na nim potraw, które przed chwilą wymieniłem. Bazujemy na lżejszych produktach, a przede wszystkim węglowodanach, które dadzą zawodnikom wiele energii.
Po każdy spotkaniu EURO 2016 reprezentacja od razu wraca do naszej bazy w La Baule, aby mieć jak najwięcej czasu na regenerację. Co ciekawe, posiłek pomeczowy zawodnicy jedzą… w samolocie. Menu również jest oczywiście ustalone z Tobą.
To prawda. Chciałbym od razu bardzo podziękować dla Polskich Linii Lotniczych LOT, ponieważ przygotowują na moją prośbą bardzo dobry, pełny posiłki, a przede wszystkim według wszystkich wytycznych. Serwują wiele dań, których na co dzień nie można spotkać w menu samolotowym. Mamy zakąskę, sałatkę, danie główne, deser w lżejszej formie. Tak, jak jednak wspomniałeś, wracamy do La Baule od razu po spotkaniu, a ten posiłek pomeczowy jest bardzo ważny. Pamiętajmy o tym, że nie liczy się tylko to, co zawodnik je przed grą, ale i po jej zakończeniu. Zawsze zabieram także ze sobą kilka produktów z hotelu i w szatni robię naszej drużynie mini-bufecik, w którym znajdują się na przykład różne rodzaje sandwichy bezglutenowych, suszone owoce, ryż gotowany na mleku kokosowym z sosem mango. Takie delikatne posiłki, które piłkarze mogą przekąsić w oczekiwaniu na odjazd.
Skoro łączy nas gotowanie, to na zakończenie musimy przyznać, że świadomość żywieniowa u zawodników jest dziś na naprawdę wysokim poziomie. Ty pracujesz z reprezentacją Polski już 10 lat, więc wiesz to najlepiej. Kadrowicze Adama Nawałki to wzór?
Nie chciałbym mówić, że we wcześniejszych kadrach było źle. Było po prostu inaczej. Były inne trendy, sposoby, możliwości, dostępności produktów. Przykładowo 10 lat temu głównym źródłem węglowodanów podczas posiłków był nieustannie makaron. W obecnych czasach jest on wypierany przez makaron bezglutenowy, ryż czerwony, bataty, kaszę gryczaną białą, naleśniki bezglutenowe. 10 lat temu nikt nie myślał też, aby robić sobie badania na tolerancje pokarmowe. Nikt też nie słyszał o diecie bezglutenowej. Myślę, że świadomość żywieniowa zmieniła się dziś na całym świecie. W tym momencie gotują wszyscy. Mamy modę na gotowanie, której ulegli nie tylko piłkarzem, ale i celebryci, aktorzy, piosenkarze. Po prostu wszyscy! Każdy zdaje sobie sprawę z tego, jaki wpływ na nasze codzienne samopoczucie ma dobrze skomponowana dieta. Dlatego zgadzam się z tym, że świadomość żywieniowa u zawodników jest dziś na bardzo, bardzo, ale to bardzo wysokim poziomie. Zresztą widać tego efekty.
Rozmawiał w La Baule Paweł Drażba TAGI: Tomasz Leśniak, reprezentacja Polski, EURO 2016,