Aktualności
Kuba znaczy amulet. Kiedy on strzela, to nie przegrywamy
Błaszczykowski w koszulce z orzełkiem na piersi wystąpił już 82 razy. W pierwszej reprezentacji zadebiutował 28 marca 2006 roku w towarzyskim meczu z Arabią Saudyjską w Rijadzie, wygranym przez Polskę 2:1. Biało-czerwone barwy reprezentuje więc od 10 lat. W tym czasie strzelił 17 goli. Jak wynika ze statystyk, zawsze wtedy, kiedy Kuba trafia do siatki, to nie przegrywamy. Mało tego – aż 10 razy wygraliśmy i siedem razy zremisowaliśmy. Najwyższe zwycięstwo to 8:1 z Gibraltarem w Warszawie w eliminacjach mistrzostw Europy 2016. Pierwszego gola dla reprezentacji urodzony w Truskolasach pomocnik strzelił zaś w zremisowanym 2:2 towarzyskim meczu z Rosją w sierpniu 2007 roku. Co ciekawe, wynik 2:2 padał zaś najczęściej w starciach, w których trafiał Kuba. Stało się tak aż pięć razy.
Błaszczykowski w meczu z Ukrainą w Marsylii pojawił się na boisku od razu po przerwie, kiedy zmienił Piotra Zielińskiego. W 54. minucie, po rozegranym rzucie rożnym z prawej strony boiska, wykorzystał sprytne prostopadłe podanie Arkadiusza Milika, zwodem na zamach i przeciągnięciem piłki podeszwą minął dwóch obrońców i huknął lewą nogą jak z armaty. Futbolówka wpadła praktycznie w samo okienko. Bramka żywo przypominała tę, którą Kuba zdobył w meczu z Rosją na EURO 2012. Wówczas jednak zremisowaliśmy. Teraz zwyciężyliśmy i po raz pierwszy w historii wyszliśmy z grupy na mistrzostwach Europy.
Selekcjoner Adam Nawałka już na konferencji prasowej po meczu na Stade Velodrome potwierdził, że pomocnik Fiorentiny zagra w pierwszym składzie w sobotnim spotkaniu 1/8 finału ze Szwajcarią (za kartki będzie pauzował Bartosz Kapustka – red.). Teraz wszystko w głowie i nogach Błaszczykowskiego. Jeśli znowu strzeli gola, to… Sami wiecie, bo przecież Kuba to amulet.
Paweł Drażba, La Baule