Dwa gole stracone w dwie minuty, w tym samobój debiutującej w bramce reprezentacji Karoliny Klabis, a potem mozolne, ale zakończone sukcesem odrabianie strat. Tak wyglądał przedostatni sprawdzian Polek przed startem eliminacji mundialu 2023. Na bocznym boisku grającego w czwartej lidze hiszpańskiej klubu Pinatar CF biało-czerwone zmierzyły się z wyżej notowaną drużyną Finlandii i pokazały, że można na nie liczyć. Kontaktowego gola – ze specjalną dedykacją dla brata – strzeliła Dominika Grabowska, a remis zapewniła nam Ewa Pajor, która pierwszy raz wystąpiła w roli pani kapitan drużyny narodowej seniorek.
17
Z. Buszewska
21
E. Zdunek
5
K. Jedlińska
11
E. Kamczyk
Reprezentacja Polski przed meczem z Finlandią w San Pedro del Pinatar. Stoją od lewej: Sylwia Matysik, Adriana Achcińska, Jolanta Siwińska, Małgorzata Mesjasz, Gabriela Grzywińska, Karolina Klabis. W dolnym rzędzie: Ewa Pajor, Dominika Grabowska, Weronika Zawistowska, Martyna Wiankowska, Natalia Padilla-Bidas.
Bramkarka biało-czerwonych w 23. minucie musiała wyciągać piłkę z siatki. Po strzale bezpośrednio z rzutu wolnego Evelina Summanen skierowała futbolówkę w prawy róg naszej bramkarki, która początkowo się zawahała i to kosztowało nas utratę pierwszego gola. Niestety, chwilę później przegrywaliśmy już 0:2. Po kuriozalnej sytuacji w naszym polu karnym jedna z defensorek dość pechowo interweniowała wybijając piłkę, ta trafiła w Klabis, w słupek i jak się wydawało nie przekroczyła linii bramkowej. Jednak pani sędzia po chwili zagwizdała i wskazała na środek boiska, uznając jednak, że gol został zdobyty prawidłowo.
Blisko godzinę Polki nie potrafiły rozmontować fińskiej defensywy. Udało się to dopiero Dominice Grabowskiej, która mocnym strzałem z dystansu pokonała Paulę Myllyoję.
Istotne były pierwsze minuty po stracie bramki. Nie utrzymaliśmy piłki i padł drugi gol. Pierwsza część gry nie była przez nas w pełni kontrolowana. Drugą część gry kontrowaliśmy już w stu procentach. Mieliśmy podobną liczbę sytuacji bramkowych jak w pierwszej połowie – z tą różnicą, że w drugiej strzelaliśmy gole. Strzeliliśmy tylko dwa, ale powinniśmy strzelić przynajmniej cztery. W każdym razie taki ofensywny styl, jaki zaprezentowaliśmy przeciwko Finkom, to jest to, jak chcemy grać i będziemy to doskonalić. Nie byłyśmy perfekcyjne, mamy jeszcze dużo pracy przed sobą, szczególnie jeśli chodzi o kontrolę tempa gry czy działania defensywne. Ale gra ofensywna wygląda coraz lepiej.
„Tego gola chcę dedykować mojemu bratu, który dziś przeszedł operację zerwanych więzadeł w kolanie. Mocno go wspieram, aby jak najszybciej wrócił do zdrowia i na boisko. Cieszę się, że dziś mogłam zdobyć dla niego bramkę” – mówiła po meczu Dominika Grabowska.
Druga część gry w naszym wykonaniu była bardzo dobra. Dawno nie grałyśmy tak dobrze w piłkę. Stworzyłyśmy sobie mnóstwo sytuacji bramkowych. Bardzo cieszy fakt, że nie załamałyśmy się przy wyniku 0:2 i odrobiłyśmy straty. Natomiast szkoda, że tych bramek nie padło więcej. Zrobiłyśmy dziś z bramkarki Finlandii bohaterkę meczu. Skuteczność była naszą bolączką i zdecydowanie musimy ten element poprawić.
Niezawodna Ewa Pajor. Napastniczka Wolfsburga tym razem wystąpiła w roli kapitana drużyny i jak na lidera przystało postawiła kropkę nad „i”. To ona ustaliła wynik spotkania na 2:2.
Polki w drugiej połowie całkowicie zdominowały drużynę Finek, co przyniosło rezultaty. W 58. minucie strzałem zza pola karnego piłkę do bramki wpakowała Dominika Grabowska. Na kolejnego gola kibice musieli czekać 19 minut, a piłkę do bramki przeciwniczek posłała niezawodna Ewa Pajor i dała Polkom rezultat remisowy. Piłkę meczową w samej końcówce miała właśnie Ewa Pajor, ale zawodniczka VfL Wolfsburg strzeliła wprost w bramkarkę drużyny przeciwnej. Zdobywczyni ostatniej bramki po raz pierwszy w reprezentacji założyła opaskę kapitańską i mogła zobaczyć, jak to jest dowodzić na placu gry w reprezentacji.
Sytuacja wyglądała dramatycznie, ale Adriana Achcińska po tej kontuzji szybko wróciła do gry. W tym meczu pozostała jednak najczęściej faulowaną polską zawodniczką.
Pochodzi z miejscowości Psary nieopodal Częstochowy, ma dwie siostry i aż sześciu braci, a na reprezentacyjny debiut czekała prawie do trzydziestki. Bramkarka AZS-u UJ Kraków to nietypowa postać na naszych boiskach, bo grę na zielonej murawie z powodzeniem łączy z występami w halach. Ma na koncie trzy tytuły mistrzyni Polski w futsalu, a także cztery złote medale akademickich mistrzostw kraju. Do tego jeszcze pracuje jako nauczycielka WF-u w jednym z techników na krakowskim Zaciszu. Jak to się stało, że kiedyś stanęła między słupkami? „Tak wyszło, to był zbieg okoliczności. Nie miał kto stanąć w bramce, stanęłam więc ja” – tłumaczyła w wywiadzie dla „Gazety Krakowskiej”. W meczu z Finlandią dość pechowo zapisała się do protokołu jako autorka samobója. W drugiej połowie broniła już dużo pewniej.
Doświadczona kobieta po przejściach, która w narodowej drużynie zadebiutowała grubo po trzydziestce. Niewiele brakowało jednak, a w ogóle nie mogłaby uprawiać sportu, bo gdy miała 22-lata zdiagnozowano u niej białaczkę. Szczęśliwie udało jej się przezwyciężyć chorobę i po blisko dwóch i pół roku przerwy wróciła do gry w piłkę. W rodzinnej Finlandii broniła barw klubów z Kuopio, Pietarsaari, Tampere i Lemland, ale największe sukcesy świętowała z PK-35 Vantaa i Honką Espoo, trzy razy zdobywając mistrzostwo kraju. W 2019 roku zdecydowała się na wyjazd do Włoch, gdzie podpisała kontrakt z Pink Bari. W meczu z Polską popisała się kilkoma udanymi interwencjami, ale popełniła też parę błędów – jeden z nich zakończył się zdobyciem bramki przez Dominikę Grabowską.