Pierwszy dzień listopada to zawsze czas wspomnień, zadumy i modlitwy w intencjach tych, których już z nami nie ma. W ciągu minionych 12 miesięcy pożegnaliśmy wiele wybitnych postaci futbolu. Nie tylko tych, którzy swoje życie aktywnie związali z tą dyscypliną sportu, ale również takich, którzy przez lata ją popularyzowali i opisywali. To był także czas odejścia wielkich rywali, którzy w przeszłości stawali na drodze reprezentacji Polski, a także postaci wybitnych, wręcz pomnikowych, które zyskały nieśmiertelność stając się na zawsze ikonami piłki nożnej na całym świecie.
Niewiele ponad rok temu pożegnaliśmy legendę piłkarskiej statystyki. Andrzej Gowarzewski był jednym z najwybitniejszych polskich historyków sportu, z którego pracy korzystały pokolenia dziennikarzy zajmujących się piłką nożną, a także rzesze pasjonatów i kibiców nad Wisłą. Kolejne edycje „Encyklopedii Piłkarskiej FUJI” były nieocenionym źródłem wiedzy. Na swoim koncie miał również wiele innych publikacji – m.in. albumy przygotowywane we współpracy z PZPN. Do końca życia pracował nad nowymi tytułami. Zmarł w wieku 75 lat.
Prezes PZPN Zbigniew Boniek i Andrzej Gowarzewski w 2018 roku.
Piłkarz pamiętnej drużyny „Orłów Górskiego”, która w 1974 roku zajęła trzecie miejsce na mistrzostwach świata w RFN. Adam Musiał do dziś jest uznawany za jednego z najlepszych lewych obrońców w historii polskiego futbolu. Słynął z nieustępliwości i twardej gry, za co pokochali go kibice nie tylko drużyny narodowej, ale również krakowskiej Wisły, której barw bronił przez ponad dekadę. Przy Reymonta pracował również jako trener. Jako zawodnik występował także w Arce Gdynia, a później w Anglii i Stanach Zjednoczonych. Odszedł w wieku niespełna 72 lat.
Adam Musiał w 1973 roku.
Powiedzieć o nim legenda, to nic nie powiedzieć. „Boski Diego” był jednym z największych wirtuozów futbolu w historii, a zdaniem wielu Argentyńczyk do dziś nie ma sobie równych. Genialny na boisku, ale też kontrowersyjny poza nim. Dla fanów reprezentacji Albicelestes i włoskiego Napoli jest niemal bogiem. Drużynę narodową doprowadził do triumfu na mundialu w 1986 roku. Jego umiejętności na żywo mogli poznać też polscy piłkarze. W 1980 roku w Buenos Aires biało-czerwoni mierzyli się towarzysko z ówczesnymi mistrzami świata, którym wygraną 2:1 zapewnił właśnie niespełna 20-letni wówczas Maradona.
Polscy kibice z pewnością pamiętają też to, co wydarzyło się 8 lat później w Mediolanie, kiedy to z okazji jubileuszu 90-lecia włoskiej federacji na słynnym San Siro, doszło do starcia gwiazd Serie A z reprezentacją Polski prowadzoną przez Wojciecha Łazarka. Mecz zakończył się remisem 2:2, a przed porażką gospodarzy uchronił właśnie genialny Argentyńczyk.
Wielka kariera Maradony zakończyła się na mistrzostwach świata w 1994 w USA, na których został zdyskwalifikowany za stosowanie środków dopingujących. Po pożegnaniu z boiskiem wciąż nie dawał o sobie zapomnieć, a media na całym świecie śledziły kolejne skandale z jego udziałem. Bez sukcesów próbował sił na ławce trenerskiej (m.in. jako selekcjoner reprezentacji Argentyny na MŚ 2010). Z biegiem lat miał coraz poważniejsze problemy ze zdrowiem. Zmarł w wieku 60 lat na atak serca.
To on był „koszmarem” reprezentacji Polski na hiszpańskim mundialu w 1982 roku. Jeden z najwybitniejszych włoskich piłkarzy w historii pozbawił biało-czerwonych marzeń o wielkim finale mistrzostw świata. Po bezbramkowym remisie w grupie, w najlepszej czwórce podopieczni Antoniego Piechniczka znów zmierzyli się z drużyną Azzurich. Przegrali 0:2, a obie bramki zdobył właśnie Paolo Rossi.
Wygrana z Polską była ważnym krokiem Włochów do trzeciego tytułu mistrzów świata, a Rossiego do miana króla strzelców rozgrywek. W roku mundialu został również nagrodzony Złotą Piłką tygodnika France Football na najlepszego piłkarza Europy. Szczytowym okresem w karierze klubowej Rossiego były lata 1982-1985, kiedy to razem ze Zbigniewem Bońkiem i Michelem Platinim stanowił o sile ofensywnej Juventusu. Z zespołem z Turynu wywalczył m.in. Puchar Europy, Puchar Zdobywców Pucharów i dwa mistrzostwa Włoch. Zmarł w wieku 64 lat na raka płuc.
15-krotny reprezentant Polski barw narodowych bronił w latach 1962-1967. W tym czasie był bramkarzem Odry, z którą był związany przez większość kariery. Z opolskim klubem stanął na najniższym stopniu podium mistrzostw kraju w 1964 roku. Cztery lata wcześniej świętował wicemistrzostwo z warszawską Legią. Na zakończenie gry w piłkę wyjechał za Ocean, gdzie występował w polonijnym Polonia NY SC, a także New York Cosmos. Po pożegnaniu z boiskiem, przez większość życia mieszkał w Niemczech. Zmarł w wieku niespełna 85 lat.
Konrad Kornel jako bramkarz Odry Opole podczas przegranego 0:1 meczu z Górnikiem w Zabrzu (23 listopada 1969 roku).
Jedna z kluczowych postaci „Wielkiego Widzewa” lat 80. Obrońca, który w barwach klubu z Łodzi przez ponad dekadę rozegrał blisko 200 spotkań w najwyższej klasie rozgrywkowej, świętował z nim dwa mistrzostwa Polski i z powodzeniem występował w europejskich pucharach. Grał w drużynie, która w sezonie 1980/1981 wyeliminowała z Pucharu UEFA Manchester United i Juventus Turyn. Jego miejsce w historii klubu z Miasta Włókniarzy jest tym bardziej znaczące, że dołączył do niego jeszcze na poziomie trzeciej ligi. Po zakończeniu kariery dalej angażował się w jego działalność. Aktywnie włączył się w odbudowę Widzewa po upadku w 2015 roku. Zmarł po ciężkiej chorobie kilka dni po 72. urodzinach.
Andrzej Możejko w 2007 roku.
To on rozegrał najwięcej meczów w historii Ruchu Chorzów. Jako jedyny piłkarz koszulkę Niebieskich założył ponad 400 razy (zaliczył dokładnie 401 występów). W klubie ze Śląska występował w latach 1952-1972. Świętował z nim mistrzostwa Polski w 1960 i 1968 roku. Zawodnik występujący na pozycji obrońcy i pomocnika rozegrał również 17 meczów w reprezentacji Polski. Karierę kończył we Francji, gdzie związał się z LB Châteauroux. Później w tym klubie pracował również jako trener. Prowadził też m.in. Rozwój Katowice, Stal Bielsko-Biała i AKS Chorzów. Żył 82 lata.
Antoni Nieroba w 1962 roku.
Kolejna ważna postać w historii śląskiego futbolu, również odeszła w wieku 82 lat. Mimo, że grę w piłkę zaczynał w rodzinnych Gliwicach, największe sukcesy świętował w nieodległym Sosnowcu. W Zagłębiu zasłynął umiejętnością zdobywania bramek strzałami głową. Tę sztukę opanował niemal do perfekcji. Dla klubu strzelił 98 goli w ekstraklasie, a w 1964 roku z dorobkiem 18 trafień został królem strzelców najwyższej klasy rozgrywkowej. 18-krotnie wystąpił w reprezentacji Polski, dla której zdobył 5 bramek. Jedną z nich w pamiętnym meczu z Norwegią, w którym biało-czerwoni pokonali bramkarza rywali aż dziewięciokrotnie.
Człowiek, który na miejsce w historii Śląska Wrocław zasłużył nie występami na boisku, a pracą na ławce trenerskiej. Do Wojskowych pierwszy raz dołączył 1979 roku, kiedy został asystentem Oresta Lenczyka. Później już samodzielnie prowadził zespół ze stolicy Dolnego Śląska. Jego największym sukcesem było wywalczenie w 1982 roku wicemistrzostwa Polski, kiedy jego zespół stracił tytuł w ostatniej kolejce na rzecz Widzewa Łódź. W sumie funkcję trenera Śląska obejmował czterokrotnie. W 2000 roku wprowadził drużynę do ekstraklasy. Później przez trzy lata zasiadał również na stanowisku prezesa klubu. Miał 72 lata.
Niemcy dali światowej piłce wielu znakomitych piłkarzy, ale on był jednym z największych. Mistrz Europy z 1972 roku i mistrz świata z 1974 roku słynął z niesamowitej łatwości zdobywania bramek. W 62 występach w drużynie narodowej aż 68-krotnie trafiał do siatki. Był królem strzelców mundialu 1970 (10 goli) i Euro 1972 (4 gole). O jego niesamowitej skuteczności przekonali się również biało-czerwoni. Najbardziej pamiętną bramką w starciu z reprezentacją Polski jest ta z mundialu w 1974 roku. Jego trafienie w„Meczu na wodzie” pozbawiło ekipę Kazimierza Górskiego marzeń o wielkim finale.
Co ciekawe za każdym razem kiedy „Bomber der Nation” trafiał do polskiej bramki, pokonywał Jana Tomaszewskiego. Müller jest niekwestionowaną legendą Bayernu Monachium. Po latach korespondencyjny „pojedynek” stoczył z nim Robert Lewandowski. Współczesny gwiazdor Bawarczyków w sezonie 2020/2021 poprawił o jedno trafienie blisko półwieczny rekord Niemca w liczbie strzelonych goli w jednym sezonie Bundesligi. Teraz wynosi on 41 bramek. Gerd Müller od lat cierpiał na chorobę Alzheimera. Zmarł w wieku blisko 76 lat.
Mijający rok wyjątkowo dotkliwie doświadczył śląski futbol. Kolejną wybitną postacią pochodzącą z tego regionu, która odeszła w ostatnim czasie jest Eugeniusz Faber. Urodzony w Chorzowie lewoskrzydłowy dla Ruchu rozegrał blisko 300 spotkań, zdobywając 104 bramki. Jego dorobek w barwach Niebieskich to dwa mistrzostwa Polski w 1960 i 1968 roku. Faber był 36-krotnym reprezentantem Polski, a dla drużyny narodowej strzelił 11 goli. W latach 70. wyjechał do Francji, gdzie związał się z RC Lens. Nad Sekwaną pozostał do śmierci w wieku 82 lat. W 2016 roku, przy okazji mistrzostw Europy, swoją historię opowiedział ekipie portalu „Łączy nas piłka”.