Spodziewaliśmy się, że jesteśmy w bardzo wąskim gronie. W dodatku ci najbardziej doświadczeni sędziowie, jak Daniele Orsato, chodzili i mówili: Sajmon, tylko wy, nikt więcej. Oczywiście stąpaliśmy twardo po ziemi, ale z każdym dniem mocniej zdawaliśmy sobie sprawę, że jesteśmy coraz bliżej. Siedzieliśmy w dużej sali, szef sędziów FIFA Pierluigi Collina miał swoją dużą magiczną kartkę, tam była już wydrukowana obsada. Sala wypełniona najlepszymi sędziami na świecie i nagle słyszy się swoje nazwisko... Niesamowity moment, ciężko to opisać. Pamiętam, że najpierw przytuliłem Pawła (Sokolnickiego), później „Liścia” (Tomasza Listkiewicza). Obaj się rozczulili, ale wytrzymali do końca.