Aktualności

[WYWIAD] Jakub Szumski: Erzurum to niby koniec świata, ale to cywilizowane miasto i klub

Aktualności28.01.2021 
Jak wyglądają pierwsze tygodnie Jakuba Szumskiego w Turcji? Jak czuje się w walczącym o utrzymanie w Super Lig Buyuksehir Belediye? O czym myślał w drugim meczu w nowym zespole?  I co takiego jest specyficznego w Erzurum? O tym wszystkim były bramkarz Rakowa Częstochowa opowiada Łączy Nas Piłka.

Taką Turcję sobie wyobrażałeś?
Jadąc tutaj, widziałem, czego się spodziewać. Moje miasto, Erzurum to nie jest typowa Turcja. Położone jest ponad dwa tysiące metrów nad poziomem morza, w górach. Są tu srogie zimy. Pierwszy mecz domowy grałem przy minus 16 stopniach. Takie zimy w Polsce zdarzają się rzadko, a tutaj jest to na porządku dziennym, a słyszałem nawet, że był to najcieplejszy styczeń od lat. Ma to jednak swój urok. Inauguracja była dla mnie przetarciem, w drugim spotkaniu bardzo często zerkałem na zegar sprawdzając ile czasu do końca, tak było zimno. To była momentami walka o przetrwanie. Przekonał się na pewno o tym też Damian Kądzior, wchodząc z ławki pod koniec meczu. Niedługo zrobi się cieplej, zaczniemy grać z mocniejszymi, bardziej znanymi w Polsce rywalami. Poznam ligę na dobre. Pomijając srogi klimat, jestem pozytywnie zaskoczony z kolei organizacją klubu. Przychodziłem do ostatniej drużyny w tabeli, ale sam klub oferuje wysokie standardy pracy. Świetna baza, sztab szkoleniowy. Pełen profesjonalizm. Do tego wysoki poziom sportowy piłkarzy.



Coś jeszcze?
Stawiają na widowiskowy futbol. Ułańska fantazja, efektowne gole, technika – to coś, co dobrze się tutaj sprzedaje. Kibice to lubią, a oni są w Turcji najważniejsi. Fanatycy. Słyszałem, że nasi należą do najlepszych w kraju. Nie mogę się doczekać jak wrócą z dopingiem, żeby się o tym przekonać. Może w końcu odblokują trybuny i wtedy ten nasz 20-tysięczny obiekt zapełni się. Patrząc na mapę, można stwierdzić, że Erzurum to koniec świata. Ale zapewniam, że klub organizacyjnie i infrastrukturalnie to bardzo wysoka półka. Jak miałbym porównać z polskimi klubami to TOP3.

Macie w drużynie gwiazdę?
Kimś takim może być Gabriel Obertan, który grał w Manchesterze United. Akurat w dniu podpisywania kontraktu dowiedziałem się, że z powodu kontuzji wypadł on z gry na kilka tygodni. Już po moim przyjściu kadra została wzmocniona. Jest sporo nowych zawodników, co na pewno pomaga w aklimatyzacji. Na środku obrony gra reprezentant Kamerunu Adolphe Teikeu, do tego Manuel da Costa, który ma koncie mecze w Lidze Europy. Bije od niego doświadczenie. A tym doświadczeniem chcą ratować ligę. W pierwszej jedenastce jestem drugim najmłodszym zawodnikiem. Dopiero zaczynamy drugą rundę, sezon nie jest więc stracony. Czuję mocny powiew optymizmu w zespole. Przed moim przyjściem była zmiana trenera i zespół zaczął punktować. Nowy trener Mesut Bakkal kładzie mocny nacisk na pozytywną energię. Jakościowo powinniśmy się obronić. Atmosfera się poprawiła, pewnie też dlatego było mi tak łatwo wkomponować się w drużynę.



Czyli przeprowadzka do Turcji broni się, głównie sportowo? Kilka dni po podpisaniu kontraktu zadebiutowałeś w nowym zespole. Nie było czasu na adaptację.
Aklimatyzacja przebiegła w przyśpieszonym trybie. Ale ta kwestia wygląda inaczej w Turcji niż w Polsce. U nas daje się czas nowym zawodnikom na oswojenie się z drużyną. Tymczasem tu potrzebowałem jedynie kilku dni na zaadaptowanie się do wysokości. To był największy problem. Miałem trudności z oddychaniem i inne dolegliwości, które dotykają wspinaczy, a nie piłkarzy. Dlatego przez pierwsze dni dużo biegałem, żeby przygotować organizm do pracy na wysokościach. To też miało wpływ na mój nieregularny sen. Ale powoli wracam do normalnego rytmu. Turcja płaci i wymaga. Nie ma miejsca na narzekanie. Masz zapłacone to graj, graj dobrze. Zresztą nie tylko ja byłem tak szybko wrzucony na „głęboką wodę”. Po mnie przyszło jeszcze trzech nowych piłkarzy. I razem wszyscy zadebiutowaliśmy, jeden z nich był nawet kapitanem.

Liga turecka stała się dość popularnym kierunkiem wśród polskich piłkarzy. Miałeś już okazję grać przeciwko jednemu – Damianowi Kądziorowi z Alanyasporu. 
W niedzielę gramy z drużyną Pazdana i Łukasika. W zasadzie to co tydzień mamy tu większe lub mniejsze polskie derby. Nie ukrywam, że zanim zdecydowałem się na ofertę BB, to konsultowałem wszystko z Polakami grającymi w Turcji. Bardzo mi pomógł Radek Murawski. Mówił, że jedyne co może mi dawać się we znaki to pogoda w Erzurum. A tak to wszystko na plus.



Odszedłeś z Rakowa, walczącego o mistrzostwo. Nie żal było opuszczać klub w takiej sytuacji?
Przykro mi z tego powodu i mówię to otwarcie. W Rakowie powstała super ekipa. Kiedy odchodziłem i się z wszystkimi żegnałem, emocje wzięły góry. Trochę głos mi się łamał, gdy opuszczałem siedzibę Rakowa. Rakowowi dużo zawdzięczam. Awansowaliśmy razem do ekstraklasy. Dostałem w ekstraklasie szansę, dzięki temu jestem w Turcji. Wyjazd z Rakowa nie był moim widzimisię. Musiałem pogodzić się z tym, że nie zrealizuję marzenia, jakim jest zdobycie tytułu najlepszej drużyny w Polsce. Tak po prostu wyszło. Grę w BB traktuję jak sportowy awans.

Rozmawiał Piotr Wiśniewski

Zobacz również

© PZPN 2014. Wszelkie prawa zastrzeżone. NOWY REGULAMIN ŁNP od 25.03.2019 REGULAMIN PROFILU UŻYTKOWNIKA PZPN Polityka prywatności