Aktualności
Wielki popis Bayernu, 8:2 z Barcą! Gol i asysta Lewego!
Ten mecz zelektryzował całą piłkarską Europę. Los skojarzył FC Barcelonę i Bayern Monachium już w ćwierćfinale rozgrywek Ligi Mistrzów, a spotkanie zostało nazwane przedwczesnym finałem. Dodatkowym smaczkiem rywalizacji – w cieniu odwołania przez „France Football” przyznania „Złotej Piłki” w 2020 roku – była bezpośrednia potyczka dwóch wielkich piłkarzy. Mowa oczywiście o Lionelu Messim i Robercie Lewandowskim, rozgrywającym kapitalny sezon. Największe tytuły prasowe rozpisywały się na temat tego starcia, nazywając Lewandowskiego „Maszyną”, a Messiego „Magikiem”.
Kapitan reprezentacji Polski wybiegł oczywiście na murawę w podstawowym składzie i już w 4. minucie był jednym z bohaterów akcji, która przyniosła bramkę Bayernowi. Świetnie zastawił się w polu karnym, zgrał piłkę bez przyjęcia, a Thomas Mueller bez problemów posłał ją do siatki. Bawarczycy nie cieszyli się jednak z prowadzenia zbyt długo, bo już trzy minuty później na tablicy wyników widniał remis. Lewą stroną akcję przeprowadził Jordi Alba, zagrał futbolówkę wzdłuż linii pola karnego, a tam niefortunnie interweniował David Alaba. Austriak próbował przeciąć podanie, lecz w efekcie przelobował własnego bramkarza.
Zdobyta bramka uskrzydliła Barcelonę. Katalończycy chwilę później byli bliscy wyjścia na prowadzenie, ale piłka zatrzymała się na słupku. Niewykorzystana sytuacja zemściła się na hiszpańskim zespole w 22. minucie. Z lewej strony boiska defensorom urwał się Ivan Perisić i płaskim uderzeniem ponownie znalazł sposób na Marca-Andre ter Stegena. Tego Bawarczykom było mało. Po kolejnych sześciu minutach było już 3:1. Nad plecami obrońców piłkę posłał Leon Goretzka, a Serge Gnabry stanął oko w oko z golkiperem. Niemiec nie zwykł marnować takich sytuacji i Bayern prowadził już dwoma bramkami. Swoją szansę po nieporozumieniu defensywy Barcelony miał też Robert Lewandowski, jednak przegrał pojedynek z ter Stegenem.
Niemiecka maszyna nie zamierzała zwalniać. W 31. minucie walec zwany Bayernem cieszył się po raz czwarty. Z prawej strony dośrodkował Joshua Kimmich, a w polu karnym doskonale odnalazł się Thomas Mueller, posyłając piłkę obok bezradnego golkipera Barcelony. Na przerwę hiszpański zespół schodził więc rozbity, zaskoczony i niepotrafiący zrozumieć, co tak właściwie się stało.
Pause!
— FC Bayern München (@FCBayern) August 14, 2020
Wir müssen erstmal durchatmen. 😉
♦ #FCBFCB | 1:4 ♦ pic.twitter.com/60mHL53jPI
Drugą część spotkania Bayern rozpoczął z zimną kalkulacją i ogromnym spokojem. Podopieczni Hansa-Dietera Flicka spokojnie operowali piłką, nie pozwalając rywalowi na podkręcenie tempa. Wysoki pressing, ograniczanie przestrzeni i konsekwencja – tak wyglądał plan niemieckiej ekipy na spotkanie z Barceloną. Plan skuteczny, bo mimo spokoju w grze i nieprzesadnym ciągu na bramkę, to właśnie Bawarczycy stwarzali sobie kolejne okazje, mniej lub bardziej dogodne. Piłka po raz piąty znalazła się nawet w siatce, i to po strzale Roberta Lewandowskiego, ale arbiter bardzo słusznie nie uznał gola z powodu ewidentnego spalonego. To chyba nieco uśpiło Bayern, bo w 57. minucie nadzieje w serca kibiców Barcelony wlał Luis Suarez. Piłka trafiła do Urugwajczyka, ten minął defensora drużyny z Monachium i pewnym strzałem zdobył drugą bramkę dla „Blaugrany”.
Bayern szybko jednak ponownie odzyskał kontrolę nad boiskowymi wydarzeniami. Stracona bramka nie spowodowała nerwowych ruchów w ekipie ze stolicy Bawarii, mającej wciąż dwa gole zapasu. Choć Barcelona starała się jak najszybciej pójść za ciosem, zespół Hansa-Dietera Flicka umiejętnie wybijał ją z uderzenia. I wyprowadził kolejny cios. W 63. minucie kapitalną akcją popisał się Alphonso Davies, który rozbił defensywę rywala, a następnie wyłożył futbolówkę Joshui Kimmichowi. Temu pozostało jedynie dołożyć nogę, by zdobyć piątą bramkę dla Bayernu.
Kolejne słowo należało jednak do Roberta Lewandowskiego. W 82. minucie Polak otrzymał podanie z lewej strony i strzałem głową wpakował piłkę do siatki Barcelony po raz szósty! Dla kapitana reprezentacji Polski była to już czternasta bramka zdobyta w sezonie 2019/2020 w rozgrywkach Ligi Mistrzów, co umocniło go na pozycji lidera klasyfikacji strzelców. Trudno sobie wyobrazić, by ktokolwiek mógł odebrać mu koronę najskuteczniejszego zawodnika w tych elitarnych rozgrywkach!
🤜🤛
— FC Bayern München (@FCBayern) August 14, 2020
♦ #FCBFCB | 2:7 ♦ pic.twitter.com/Y2A0A3ZUdp
Jak się okazało, nie był to koniec upokorzenia Barcelony. Na pięć minut przed ostatnim gwizdkiem siódmego gola dla Bayernu strzelił Philippe Coutinho, pieczętując obecność Bawarczyków w półfinale Ligi Mistrzów. Ten sam piłkarz chwilę później po raz kolejny cieszył się z gola, ustalając wynik meczu na 8:2. Takiego rezultatu nikt się nie spodziewał, ale przecież za to kochamy te rozgrywki…