Aktualności
[TOTOLOTEK PUCHAR POLSKI] „W meczu z Górnikiem Łęczna nie daliśmy plamy”
Piotr Jaroszek (trener Rekordu Bielsko-Biała):
Mimo porażki, z naszej postawy w meczu jesteśmy zadowoleni, to był dobry występ. Mieliśmy dobre sytuacje, dwie stuprocentowe. To na pewno powód do zadowolenia. Górnik właściwie w pierwszej połowie nam nie zagroził. Kluczem w tym meczu była strata pierwszej bramki. Rywale nas skontrowali i trafili do siatki. My mieliśmy później dogodne sytuacje, ale ich nie wykorzystaliśmy. Na boisku byliśmy trochę słabsi, ale graliśmy jednak z rywalem, który gra klasę wyżej, walczy o awans do I ligi.
Cieszy to, że konstruowaliśmy sytuacje. Może zabrakło trochę większej odwagi, ale nie chcieliśmy się od razu rzucać do ataku, bo to mogło skończyć się dla nas bardzo źle. Pierwsza połowa wyglądała tak, jak chcieliśmy. Mieliśmy plan na drugą odsłonę, lecz bramka go pokrzyżowała. Brakło też pewnie doświadczenia, bo po drugiej stronie byli zawodnicy, którzy maja kilkaset występów w ekstraklasie. Rutyniarze nasze momenty dekoncentracji potrafili wykorzystać. Na pewno jednak plamy nie daliśmy.
Kamil Kiereś (trener Górnika Łęczna):
Mieliśmy za cel awansować, przyjechaliśmy z takim nastawieniem, bo chcemy przeżyć fajną przygodę w Pucharze Polski. Może w kolejnej rundzie trafimy na naprawdę topowego rywala, ale przed meczem tak do tego nie podchodziliśmy, bo wiemy, że w pucharowych rozgrywkach zdarzają się niespodzianki. Wiedzieliśmy, że łatwo nie będzie. Rekord do przerwy postawił trudniejsze warunki niż w drugiej odsłonie. Dobrze przygotowaliśmy się do tego meczu, konsekwentna gra dała nam sukces.
Nie było takiego momentu, że bałem się o wynik spotkania. Piłkarze nie dali nam, trenerom, tego odczuć. Gospodarze starali się kontrować, grali z własnej połowy, ale my byliśmy dobrze ustawieni. Zabrakło nam kilka razy precyzji, w każdym razie to my kontrolowaliśmy to, co się działo na boisku. Zabrakło jednak bramek w pierwszej połowie. Koncentracja i konsekwencja to był nasz klucz do wyniku w dzisiejszym spotkaniu, ale nie był to łatwy mecz.
Jaki jest kolejny wymarzony rywal? Zdecyduję się na los. Chcieliśmy awansować, by zagrać wreszcie u siebie. Mamy za sobą mecze wyjazdowe, kolejna tura spotkań na początku grudnia, w okolicach Barbórki. To chyba taki idealny termin dla nas, w ośrodku górniczym. Topowy rywal byłby więc w Łęcznej mile widziany.