Aktualności
[TOTOLOTEK PUCHAR POLSKI] Trzecie starcie Noconia z Papszunem, lecz o inną stawkę
Bilans pojedynków Noconia z Papszunem jest remisowy. W sezonie 2017/2018 padły dwa identyczne wyniki – 1:1. – W Częstochowie moje Podbeskidzie prowadziło 1:0, bramkę straciliśmy w 79. minucie po rzucie rożnym. Strzelił nam Krystian Wójcik, dziś zawodnik Górnika Łęczna. U siebie zaś to my musieliśmy odrabiać straty. Siedem minut przed końcem przegrywaliśmy 0:1, szybko jednak odpowiedzieliśmy golem. Już wtedy, zwłaszcza w drugim spotkaniu, widać było jak silnym zespołem jest Raków. Nie zapominajmy, że był to półfinalista poprzedniej edycji Totolotek Pucharu Polski. Ten fakt, plus styl, w jakim wygrali 1 ligę, świadczy o klasie Rakowa. Może obecnie gra chimerycznie, jednak to zespół dobrze przygotowany fizycznie, dobrze zorganizowany – mówi Łączy Nas Piłka Adam Nocoń.
Obroną na ofensywę?
Dwa sezony wstecz: Nocoń i Papszun są w tej samej klasie rozgrywkowej. Teraz dzielą ich dwie ligi. – To mecz inny niż wszystkie, bo pucharowy, w dodatku z drużyną z ekstraklasy, co ma swoją wymowę. Przecież nie gramy na co dzień z ekstraklasą. Czeka nas pojedynek z bardzo wymagającym przeciwnikiem, to powoduje, że spotkanie nabiera innego znaczenia – przekonuje szkoleniowiec elblążan.
48-letni trener charakteryzując grę Rakowa, często używa przysłówka bardzo. I to nie dlatego, że częstochowianie rywalizują w ekstraklasie. Po prostu docenia pracę Marka Papszuna. Wyniki osiągane przez beniaminka w PKO Ekstraklasie nie mają tu znaczenia. – W pierwszych meczach Raków grał tak, jak w Fortuna 1 lidze, czyli byli nastawieni na ofensywę. Ostatnio zmienili nieco swoją koncepcję – trener Papszun zaczął stosować wariant z czterema obrońcami. Taktyka się zmieniła, ale ofensywne usposobienie Rakowa – już nie. Za to bardziej skupiają się na zabezpieczeniu bramki niż miało to miejsce w pierwszych spotkaniach tego sezonu. Nie ma co ukrywać – siła rażenia naszego przeciwnika jest dużo większa od naszej. Dlatego musimy dobrze zabezpieczyć tyły – przyznaje Nocoń.
– Nie liczyłbym na to, że Raków nas wyczeka. Mam przeczucie, że zagrają ofensywnie. Znam trenera Papszuna, a intuicja mi podpowiada, że będą chcieli jak najszybciej ustawić mecz pod siebie i szybko zakończyć sprawę. Trzeba wierzyć, że uda nam się sprawić niespodziankę, a nawet dużą, bo tak będzie, jeśli ich wyeliminujemy – dodaje trener II-ligowca z Elbląga.
Madejski pomoże też w pucharze?
W świetnej formie znajduje się bramkarz Olimpii Sebastian Madejski. W ostatnim ligowym meczu ze Stalą Rzeszów spisał się kapitalnie, zatrzymując wiele strzałów piłkarzy Stali. W II lidze Madejski wpuścił 11 bramek, najmniej ze wszystkich golkiperów, sześć razy zachował czyste konto. – Sebastian prezentuje równa formę. Uważam jednak, że cała drużyna pracuje na statystyki bramkarza. Rolą Sebastiana jest zapobieganie utracie goli. W końcu od tego są bramkarze, żeby nam pomagać, żeby wyciągać trudne piłki. Nie zrobi się dobrego wyniku bez dobrej gry wszystkich formacji. Ale to prawda: ze Stalą Madejski bronił bardzo dobrze – stwierdza szkoleniowiec elbląskiej drużyny.
Kiedyś już zespół Adama Noconia konfrontował się z przedstawicielem ekstraklasy. Było to 19 września 2017 roku, kiedy Podbeskidzie grało w 1/8 Totolotek Pucharu Polski z Arką Gdynia i przegrało 1:2. – Jaki mi wówczas było szkoda tego meczu... Graliśmy dobrze, toczyliśmy wyrównany bój. Dostaliśmy bramkę w 120. minucie dogrywki po pięknym strzale Zarandii. Arka dotarła na PGE Narodowy – przypomina Nocoń.
Olimpia dostała się do II rundy, pokonując w rundzie kwalifikacyjnej 2:1 ROW Rybnik, a następnie 2:1 Stal w Brzegu. Raków pokonał na wyjeździe 1:0 Chojniczankę Chojnice. Rok temu elblążanie pożegnali się z pucharem w pierwszym meczu: ulegli 0:3 Śląskowi Wrocław.
Piotr Wiśniewski