Aktualności
[TOTOLOTEK PUCHAR POLSKI] Stal Stalowa Wola walczyła, Lech Poznań strzelił bramki
Dariusz Żuraw, trener Lecha nie zamierzał zlekceważyć drugoligowego rywala. W wyjściowej jedenastce w porównaniu do meczu ligowego z Wisłą Płock dokonał czterech zmian. Przed spotkaniem narzekał na stan murawy, która była zmrożona i według szkoleniowca zawodnicy ryzykowali kontuzją.
W teorii w 1/8 finału Pucharu Polski Lech trafił na najsłabszego rywala. Wcześniej pokonał pierwszoligowego Chrobrego Głogów i Resovię, która należy do czołówki drugiej ligi. Stal najpierw miała słabszego przeciwnika – trzecioligowego Chemika Police, a potem sprawiła małą niespodziankę i wyeliminowała spadkowicza z I ligi GKS Katowice.
Mecz rozegrano w Boguchwale, gdzie od września 2017 roku Stal występuje w roli gospodarza w oczekiwaniu na oddanie stadionu w Stalowej Woli.
– Nie ma aż tak wielkiej przepaści, byśmy nie mogli się przeciwstawić drużynie z ekstraklasy – mówił przed meczem Szymon Szydełko, trener Stali.
A kibice wspominali mecz sprzed 10 lat, kiedy zespół ze Stalowej Woli sprawił niespodziankę i po rzutach karnych wyeliminował Lecha z Pucharu Polski. Tyle że nadzieje na powtórzenie tego sukcesu zmalały już po 78 sekundach. Tymoteusz Puchasz pięknym technicznym strzałem z narożnika pola karnego przelobował Krystiana Kalinowskiego.
Gospodarzy to jednak zupełnie nie załamało. Kilka minut po stracie gola groźnie strzelał Michał Fidziukiewicz, a piłka o kilkanaście centymetrów minęła słupek. Po chwili Mickey van der Hart szczęśliwie obronił uderzenie Krzysztofa Kiercza.
W ciągu piętnastu minut Stal wykonywała cztery rzuty rożne, ale Lech, czasem szczęśliwie, radził sobie z dośrodkowaniami. Największe zagrożenie było jednak po rzucie wolnym. Do piłki dopadł Robert Dadok, ale van der Hart przytomnie wybiegł z bramki i strzał obronił.
Gościom lepiej niż atak pozycyjny wychodziły im kontrataki. Joao Amaral jednak albo przegrywał pojedynki, albo strzelał niecelnie.
Ostatni kwadrans pierwszej połowy należał wyłącznie do Stali. Kolejne rzut rożne, rzuty wolne, strzały (próbowali Fidziukiewicz, Dadok i Sobotka) nie przynosiły jednak efektów, bo świetnie bronił van der Hart. Tuż przed przerwą po świetnym podaniu Szymona Jarosza sam przed bramkarzem był Bartłomiej Ciepiela, ale zwlekał ze strzałem i z interwencją zdążył Władymyr Kostewycz. Po chwili Stal znów zaatakowała, ale znów piłkę zatrzymał van der Hart.
Do przerwy gospodarze oddali 10 strzałów (pięć celnych), a Lech tylko cztery (jeden w bramkę).
Po zmianie stron nadal piłkarze trenera Szydełki byli lepsi. Bramkarza ósmej drużyny ekstraklasy niepokoili Fidziukiewicz i Ciepiela, a Lech nie potrafił zareagować.
W końcu piłkarze trenera Żurawia się przebudzili, ale na krótko. Jedynym efektem były trzy rzuty rożne i okazja Tomasza Dejewskiego, ale tym razem bramkarz Stali spisał się bez zarzutu. Po tym kilkuminutowym przerywniku znów gospodarze byli szybsi, waleczniejsi i bardziej ambitni.
Szkoleniowiec Lecha dokonał zmian i wpuścił dwóch zwykle podstawowych zawodników. I choć to nie za sprawą Lubomira Satki czy Karola Muhara, goście podwyższyli prowadzenie. Po rzucie rożnym Pedro Tiba mocno wstrzelił piłkę w pole karne, a tuż przed bramką przeciął ją Dejewski i było 2:0.
Ta bramka też nie zgasiła zapału Stali i jej piłkarze wciąż atakowali. Jednak tego dnia van der Hart był nie do pokonania. W całym meczu Stal strzelała 18 razy, Lech 13 (przewaga w strzałach celnych (9-4) była równie znacząca), gospodarze wykonywali dwa razy więcej rzutów wolnych, ale do siatki trafiali tylko goście.
4 grudnia 2019, Boguchwała
Stal Stalowa Wola – Lech Poznań 0:2 (0:1)
Gole: Puchacz 2, Dyjewski 69.
Stal: 1.Krystian Kalinowski – 10.Piotr Mroziński, 24.Krzysztof Kiercz, 19.Szymon Jarosz – 11.Michał Mistrzyk (80, 17.Kacper Śpiewak), 5.Łukasz Pietras (75, 6.Filip Wójcik) , 13.Przemysław Stelmach, 16.Bartosz Sobotka – 26.Bartłomiej Ciepiela (67. 7.Michał Płonka), 9.Michał Fidziukiewicz, 8.Robert Dadok.
Lech: 1.Mickey van der Hart – 38.Jakub Kamiński (68, 37.Lubomir Satka), 13.Tomasz Dejewski, 5. Djordje Crnomarković, 22.Władymyr Kostewycz – 24.Joao Amaral (66, 6.Karol Muhar), 15.Jakub Moder, 25.Pedro Tiba, 27.Tymoteusz Puchacz – 36.Filip Marchwiński – 9.Christian Gytkjaer (75, 8.Paweł Tomczyk).
Sędzia: Sebastian Jarzębak (Bytom).
Żółta kartka: Crnomarković
Andrzej Klemba