Aktualności
[TOTOLOTEK PUCHAR POLSKI] Rezerwowi wykorzystali szansę od trenera Moskala
Szkoleniowiec przed wtorkowym spotkaniem przyznał, że dla ŁKS przede wszystkim liczy się liga i ucieczka przed strefą spadkową. Podkreślał, że w niedzielę jego drużynę czeka trudny mecz z Jagiellonią Białystok w ekstraklasie, która z pucharu już odpadła. W związku z tym w podstawowym składzie na Górnika wystawił tylko Maksymiliana Rozwandowicza z piłkarzy, który mecz z Rakowem Częstochowa w sobotę rozpoczęli w podstawowej jedenastce.
Trener Marcin Brosz aż takiej rewolucji nie przeprowadził i dokonał tylko czterech zmian. Szansę od pierwszej minuty dostali Michał Koj, Daniel Ściślak, Łukasz Wolsztyński i Kamil Zapolnik.
Nie doszło więc do pojedynku hiszpańskich gwiazd obu drużyn – zarówno Dani Ramirez, jak i Igor Angulo spotkanie rozpoczęli na ławce rezerwowych. W niedawnym meczu ligowym to właśnie oni zdobyli po bramce.
Na początku tak duże zmiany w składzie nie pozostały bez wpływu na łodzian. To Górnik prowadził grę, a gospodarze mieli problemy, by przedostać się pod pole karne rywali. W 10. minucie po podaniu z rzutu wolnego mocno uderzył David Kopacz, ale Dominik Budzyński świetnie zareagował.
Ta sytuacja przebudziła łodzian i zaczęli grać coraz lepiej. Kilka razy zagrozili bramce Górnika, a Maciej Wolski oddał pierwszy celny strzał dla ŁKS. Sporo strachu Martinowi Chudemu napędził też Łukasz Piątek, ale piłka przeleciała tuż obok słupka. Gospodarze trafili nawet do siatki po świetnym dośrodkowaniu Bartłomieja Kalinkowskiego, głową strzelił Rafał Kujawa, ale okazało się, że napastnik był na minimalnym spalonym.
Podopieczni trenera Moskala przekonali się, że Górnik nie jest tak groźny jak wydawało się na początku meczu. To oni coraz częściej przebywali na połowie gości. Dzięki szybkiej grze z pierwszej piłki byli coraz bliżej gola. W 35. minucie po podaniu w pole karne Patryka Bryły łodzianie oddali aż… pięć strzałów w jednej akcji. Najpierw dwa uderzenia Kujawy bronił Chudy, potem strzały były blokowane, a ostatni okazał się niecelny. W 41. minucie Chudy się nie popisał – po krótko rozegranym rzucie wolnym mocno uderzył Pirulo, a bramkarz Górnika przepuścił piłkę pod brzuchem.
W przerwie trener Brosz pokazał, że nie podobało mu się to, co zobaczył na boisku w pierwszej połowie i chce odwrócić losy spotkania. No boisko weszli Igor Angulo i Jesus Jimenez, czyli w ekstraklasie podstawowi ofensywni zawodnicy. To jednak nie zmieniło obrazu meczu. To nadal łodzianie lepiej rozgrywali, a przy wymianie podań z pierwszej piłki zabrzanie momentami nie nadążali za rywalami. Wystarczyła jedna strata, by Górnik wyprowadził kontrę. Kamil Zapolnik strzelał dwukrotnie, ale za każdym razem Budzyński świetnie interweniował.
Górnik nie był w stanie znaleźć sposobu na dobrze zorganizowanych w obronie i czujnych łodzian. Długie podania gospodarze przecinali, a gra kombinacyjna zabrzanom rzadko wychodziła. Kiedy wreszcie udało się stworzyć zagrożenie – po akcji Jimeneza, Angulo trafił w boczną siatkę.
Za to ŁKS pokazał jak wykorzystywać okazje. W głównych rolach wystąpili znów Chudy i Pirulo, a włączył się Michał Trąbka. Hiszpan uderzył zza pola karnego, bramkarz Górnika odbił piłkę przed siebie, a dobił ją rezerwowy ŁKS.
ŁKS Łódź – Górnik Zabrze 2:0 (1:0)
Bramki: Pirulo 41, Michał Trąbka 78
ŁKS: 33. Dominik Budzyński – 4. Artur Bogusz, 29. Maksymilian Rozwandowicz, 2. Jan Sobociński, 8. Kamil Rozmus – 7. Patryk Bryła (68. 19. Michał Trąbka), 28. Łukasz Piątek, 23. Bartłomiej Kalinkowski (86. 14. Ricardo Guima), 6. Maciej Wolski – 20. Pirulo, 88. Rafał Kujawa (80. 10. Jewhen Radionow).
Górnik: 84. Martin Chudy – 3. Boris Sekulić, 2. Przemysław Wiśniewski, 5. Paweł Bochniewicz, 14. Michał Koj – 18. Juan Bauza (46. Jesus Jimenez), 22. Szymon Matuszek – 19. Kamil Zapolnik, 20. Daniel Ściślak (63. 44. Filip Bainović), 7. David Kopacz (46. 17. Igor Angulo) – 10. Łukasz Wolsztyński.
Żółte kartki: Budzyński, Kalinkowski, Sobociński – Wolsztyński, Sekulić, Ściślak.
Sędziował: Tomasz Kwiatkowski.
Andrzej Klemba, Łódź