Aktualności
[TOTOLOTEK PUCHAR POLSKI] Piłkarze Rekordu wychodzą z cienia. Czy Górnik Łęczna ich zatrzyma?
Mobilizacja przed meczem z Górnikiem Łęczna w obozie Rekordzistów jest duża. W zespole wszyscy są gotowi do gry, kontuzjowany jest jedynie Mateusz Gleń. Problemem nie jest również pora rozgrywania spotkania. – Jesteśmy klubem pół-zawodowym. Piłkarze mają kontrakty, ale również pracują, a ci młodzi się uczą. Na mecz Pucharu Polski wszyscy mają jednak wolne i pobrane urlopy, nie będzie z tego powodu absencji na boisku – uśmiecha się trener Piotr Jaroszek.
Górnik Łęczna, mający w swoich szeregach zawodowców i wielu doświadczonych zawodników, jawi się więc jako zdecydowany faworyt meczu z Rekordem. Nie znaczy to jednak, że wtorkowy pojedynek będzie meczem bez historii. Spotkanie z Górnikiem Łęczna dla trzecioligowca ma być poważnym sprawdzianem. – Chcemy przekonać się, jak wyglądamy na tle bardzo solidnego drugoligowca, w którym miejscu aktualnie jesteśmy – mówią w Cygańskim Lesie, dzielnicy Bielska-Białej, w której znajduje się stadion Rekordu.
Kameralny obiekt może pomieścić maksymalnie tysiąc osób. We wtorkowe wczesne popołudnie na stadionie można spodziewać się licznej gromady kibiców Rekordu, ale bielszczanie mówią wprost, że ich celem w pucharowych rozgrywkach jest... opuszczenie stadionu, na którym bardzo dobrze się czują. – Będzie to oznaczało, że będziemy rywalizować z topową drużyną w kolejnej rundzie Pucharu Polski. Wizyta ekstraklasowicza będzie oznaczać grę na Stadionie Miejskim, na którym gra Podbeskidzie. Nie ukrywajmy, do tego dążymy, ale teraz o tym nie mówmy – zastrzega trener Rekordu.
W obozie trzecioligowca już w 1/16 finału spodziewano się topowego rywala. – Myśleliśmy, podobnie jak chyba inne kluby z niższych lig, że zagramy z kimś ze ścisłej ligowej czołówki. Górnik Łęczna to dla nas także będzie dobra szkoła, szanujemy rywala – mówi Piotr Szymura, członek zarządu Rekordu, który przez lata był związany z drużyną futsalową tego klubu. Teraz śledzi z równie wielką uwagą poczynania piłkarzy, głównie wychowanków Rekordu.
Pucharowa rozgrywka dla Rekordu ma być przetarciem przed kolejnymi, jeszcze większymi krokami, które klub chce wkrótce stawiać. Trzecioligowiec w najbliższych dwóch-trzech latach chciałby powalczyć o awans do wyższej klasy rozgrywkowej. – Nie jest to poza naszym zasięgiem. Podchodzimy do tego z wielką pokorą, ale nie chcemy poprzestać wyłącznie na trzeciej lidze – mówi Piotr Szymura. Dzisiaj Rekord w trzeciej lidze zajmuje miejsce w środku stawki. W miniony weekend pokonał na własnym terenie rezerwy Miedzi Legnica 5:3. – Przystępujemy do meczu z Górnikiem Łęczna z pozytywnym kopem, który dostaliśmy właśnie w meczu ligowym – dodaje trener Rekordu.
Dla Górników z Łęcznej pucharowa wizyta w województwie śląskim ma być najlepszym antidotum na ostatnie ligowe niepowodzenie. Lider II ligi, bo z takiej pozycji Górnik przystępował do meczu ze Skrą, jedynie zremisował u siebie z drużyną z Częstochowy 1:1. Po tym remisie Górnik spadł na czwarte miejsce. Wizyta w Cygańskim Lesie będzie zapewne ważna dla Pawła Baranowskiego. Defensor Górnika w przeszłości bowiem występował... w Podbeskidziu.
Bielszczanie w swojej filozofii mają szkolenie i wychowywanie młodych piłkarzy, którzy z czasem będą zasilać pierwszą drużynę, czy to futsalową, czy też „trawiastą”. Z czasem mają również trafiać na piłkarskie salony. Taką drogę obrał chociażby Alan Czerwiński, a w pierwszoligowym Podbeskidziu przebija się Damian Hilbrycht. We wtorek będzie zapewne trzymał kciuki za swoich kolegów z byłej drużyny. Podbeskidzie odpadło już bowiem z pucharowych rozgrywek w tym sezonie, a w ostatnich latach to właśnie ten klub godnie reprezentował miasto Bielsko-Biała na pucharowej mapie, dwukrotnie dochodząc do półfinału. Rekord o półfinale nie marzy, ale delikatne wyjście z cienia już się dokonuje.
Tadeusz Danisz