Aktualności
[TOTOLOTEK PUCHAR POLSKI] Martin Sevela: Żeby ludzie mieli spektakl
W meczu Pucharu Polski Mirosław Smyła, nowy trener Korony debiutował przed kielecką publiką. Jako ukłon w jej stronę odebrano powierzenie opaski kapitana Piotrowi Pierzchale, wychowankowi klubu. – Piotrek jest stąd, ale przede wszystkim przekonuje mnie argumentami sportowymi – tłumaczył Smyła, który liczył na wygraną. Korona miała kilka okazji, ale już po tym jak straciła bramkę po fatalnym błędzie Luki Kukicia. – Nie można przekreślać Luki po jednej poważnej pomyłce, takie coś się w futbolu zdarza. Ja widziałem w tym spotkaniu, że dobrze gra nogami – kontynuował Smyła.
Trener kielczan uważa, że jego nowy zespół zrobił postęp w stosunku do ligowego meczu z Lechią, przegranego w Gdańsku 0:2. – Krok po kroku idziemy do przodu. Nie chciałem widzieć spuszczonych głów po porażce z Zagłębiem, nie ma mowy o poddawaniu się. Musimy być cierpliwi, przyjdzie czas na zwycięstwa – podkreślał Smyła, który jest dość optymistycznie nastawiony do świata. Gdy 2 lata temu prezesem Korony został Krzysztof Zając marzył o awansie do finału Pucharu Polski. Sam sięgnął po to trofeum z GKS Katowice jako piłkarz. Za pierwszym podejściem za kadencji Zająca kielecki zespół doszedł do półfinału PP, gdzie zatrzymała go w dramatycznych okolicznościach Arka Gdynia. Drugie zakończyło się kompromitacją z Wisłą Sandomierz, trzecia przygoda też długo nie potrwała.
W Kielcach już nikt nie ma ochoty rozmawiać o Pucharze Polski, wszyscy związani z Koroną z przerażeniem spoglądają na tabelę ekstraklasy. Sytuacja Zagłębia w niej jest nieco lepsza, a po przyjściu Martina Seveli w piłkarzy wstąpił nowy duch. Słowak zaczął od 4:4 ze Śląskiem Wrocław, a w Kielcach zaliczył pucharowe zwycięstwo z Koroną. – Dominik Hładun ratował nas od utraty goli w końcówce. Bronił świetnie – zapewnia Sevela, były trener Slovana Bratysława z którym zdobywał mistrzostwo Słowacji.
W 1/32 Pucharu Polski Miedziowi nie zagrali tak jakby sobie życzył, ale na razie znajduje się na etapie poznawania zespołu. Chce by jego Zagłębie pokazywało atrakcyjny futbol. – Mnie interesuje gra do przodu, żeby ludzie mieli spektakl. Lepiej zremisować 4:4 niż 0:0, ale zawsze musimy dążyć do odnoszenia zwycięstw. Mam ambicje także w Pucharze Polski, bo kto by nie chciał zagrać w finale na Stadionie Narodowym. Na razie zrobiliśmy pierwszy krok, ale teraz pora wracać do ligowych obowiązków – podsumował Sevela.
Jaromir Kruk, Kielce