Aktualności
[TOTOLOTEK PUCHAR POLSKI] Marcin Robak: Sprawiliśmy Śląskowi psikusa
Marcin Robak poprowadził Widzew Łódź do zwycięstwa nad Śląskiem Wrocław w Pucharze Polski. 37-letni napastnik zdobył obydwa gole dla łodzian. – Cieszę się z tych bramek, ale najważniejsze, że pokonaliśmy drużynę z ekstraklasy – podkreślał Robak.
Wygrana Widzewa to była jedna z dwóch sensacji wtorkowego Pucharu Polski. Wcześniej tego dnia III–ligowe rezerwy Legii Warszawa pokonały I-ligowe Wigry Suwałki. Za to wieczorem przy 15 tysiącach kibiców II–ligowy Widzew wyeliminował z PP wicelidera ekstraklasy. Obydwa gole zdobył Robak, który jeszcze w poprzednim sezonie trafiał dla Śląska. Przy pierwszej bramce były jednak wątpliwości, kto ją zdobył. Konrad Gutowski, który piłkę kopnął twierdził, że to jego bramka.
Robak nie miał wątpliwości: – To mój gol. W zamieszaniu może nie było widać, ale piłka zanim wpadła do siatki, uderzyła mnie jeszcze w biodro. Ważniejsze jest jednak to, że pokonaliśmy tak dobrą drużynę – podkreślał Robak.
37-letni napastnik jest idolem dla kibiców Widzewa. Jest najskuteczniejszy w II lidze, a teraz zapewnił wygraną w Pucharze Polski. – To było jasne od początku, że rywal będzie chciał grać z nami w piłkę. Miał atuty i okazje, ale my też pokazaliśmy, że umiemy dobrze radzić sobie w ofensywie – uważa Robak. – W pierwszej połowie to rywale przeważali i trzeba szczerze powiedzieć, że było to dla nas bardzo trudne spotkanie. Cieszę się, że choć gramy dużo niżej, to potrafiliśmy poradzić sobie z zespołem z ekstraklasy. Pokazaliśmy, że mamy zawodników, którzy potrafią przeciwstawić mocnym rywalom.
W tym sezonie w lidze Śląsk nie przegrał. Pierwszej porażki doznał w Pucharze Polski w Łodzi. – Wiedzieliśmy, że z minuty na minuty presja będzie ciążyć zawodnikom Śląska. Było to widać na boisku. To też nie było tak, że oni przyjechali do Łodzi bez żadnych obaw, bo grają z II–ligowcem. Spodziewali się, że będzie im tu ciężko, zwłaszcza przy tak wypełnionym stadionie. I to się potwierdziło – mówi Robak. – Chcieliśmy sprawić psikusa też drużynie i cieszę się, że to nam się udało – dodał.
Widzew w drugiej połowie zagrał lepiej, czego efektem były bramki w 85. minucie i w doliczonym czasie gry z rzutu karnego. – Trzeba jednak pamiętać, że Śląsk zagrał z nami w zupełnie innym składzie niż ostatnio w lidze. Zostało tylko dwóch zawodników z podstawowej jedenastki na Zagłębie Lubin – przyznaje Robak. – Pewnie ci, którzy grają mniej w lidze chcieli się pokazać, ale widać było, że zabrakło płynności w ich grze i chcieliśmy to wykorzystać. Czekaliśmy na ich błędy i końcówce im się przydarzyły – zakończył.
Andrzej Klemba