Aktualności

Marzenie Górnika. „Sami chcemy tworzyć historię”

Aktualności26.02.2019 
Od ostatniego triumfu Górnika Zabrze w rozgrywkach o Puchar Polski minęło 47 lat, poprzedni raz w finale drużyna wystąpiła osiemnaście lat temu. – Pamiętamy, lubimy o historii mówić, ale teraz sami chcemy ją tworzyć. Dlatego dla nas ważniejsze jest to, co wydarzy się z Lechią Gdańsk – zapowiedział Marcin Brosz w podcaście „Łączy Nas Piłka”. W środę w Zabrzu pierwszy ćwierćfinał Totolotek Pucharu Polski, początek o godz. 20.30.

Gdy Górnik osiemnaście lat temu przechodził kolejne rundy Pucharu Polski, by dotrzeć aż do finału, dla Marcina Brosza był to koniec pewnego etapu. Tydzień po rozpoczęciu przez zabrzan zmagań od trzeciej rundy wtedy 27-letni pomocnik rozegrał swoje ostatnie spotkanie w barwach Górnika. Wiosnę spędził na wypożyczeniu w GKS-ie Bełchatów, gdy zabrzanie z m.in. Michałem Probierzem w składzie przegrywali w finałowym dwumeczu krajowego pucharu z Polonią Warszawa. Ale Brosz do tego klubu wrócił i teraz jako trener chce takie doświadczenie do trenerskiego CV wpisać.

Już rok temu było blisko, ale po dramatycznym dwumeczu półfinałowym Górnik odpadł w Warszawie z Legią, decydującego gola tracąc w ostatniej minucie regulaminowego czasu gry. Ale teraz awans do samego półfinału też byłby historycznym osiągnięciem: ostatni raz klubowi zdarzyły się dwa półfinały Pucharu Polski z rzędu w drugiej połowie lat 80. – Ludzi bardziej interesuje to, co dzieje się teraz, co będzie działo się w przyszłości i to dla nich chcemy awansować. (…) Jestem przekonany, że mecz z Lechią będzie czymś, o czym będziemy później długo mówili – tłumaczył Brosz podczas rozmowy w ramach podcastu „Przy Zielonym Stoliku”.

Faktycznie, mecz z Lechią Gdańsk będzie dla Górnika czymś wyjątkowym w pucharowej przygodzie z tego sezonu. Poprzednie trzy starcia to przecież dosyć szczęśliwe losowanie: piłkarze Brosza grali w Hrubieszowie, Legionowie oraz z Rozwojem w Katowicach. To właśnie drugoligowiec był najtrudniejszym z dotychczasowych rywali Górnika, przeciągnął zespół z Ekstraklasy aż do dogrywki, ostatecznie ulegając 1:4. Jednak Brosz pozostaje daleki od lekceważenia dotychczasowych osiągnięć Górnika, zwracając uwagę na inny aspekt gry w tych rozgrywkach.

– Wie pan, że Hrubieszów jako gmina zrobił wszystko, by na nasz mecz postawić dodatkową trybunę, bo takie było zainteresowanie? To było wydarzenie, a nas cieszy, że Górnik budził takie pozytywne emocje. Gramy dla ludzi, dlatego zrobiliśmy wszystko, by pokazać to, co mamy najlepszego – tłumaczył się z wystawiania na rywali z niższych lig bardzo silnego składu. W Hrubieszowie gole strzelał Szymon Żurkowski, Igor Angulo trafiał z Unią oraz z Legionovią, a przeciwko Rozwojowi bramkę zdobył Jesus Jimenez.

Brosz liczy, że to pomaga w odbudowie marki Górnika Zabrze. – Zostawiliśmy po sobie bardzo dobre wrażenie. Wielu kibiców, którzy wspierali nasz klub w latach 60. i 70. teraz sobie o nas przypomniało, a myślę, że pozyskaliśmy również nowych sympatyków. Takich, którzy częściej spojrzą w tabelę, na nasze mecze, znają więcej nazwisk zawodników i bardziej interesują się Górnikiem oraz naszym regionem – tłumaczył.

Także dlatego Brosz przyznał, że „Puchar Polski traktuje na równi z Ekstraklasą”. – To dla nas szansa, by także w kolejnym sezonie zaprezentować się w Europie. Przed nami bardzo trudny rywal, zajmuje pierwsze miejsce w tabeli, ale jestem przekonany, że jak wyjdziemy na boisko, to szanse się wyrównają – zaznaczył.

Faktycznie, różnica póki co jest spora na korzyść Lechii. W tabeli Ekstraklasy obie drużyny dzieli 26 punktów, choć na tym etapie w poprzednim sezonie to Górnik miał 14 punktów przewagi. W obecnych rozgrywkach ligowych zabrzanie grali już z gdańszczanami dwukrotnie i jeszcze nie strzelili im gola, a stracili aż sześć. To piłkarze Piotra Stokowca mieli trudniejszą drogę do ćwierćfinału, potwierdzając swoją jakość przeciwko Wiśle Kraków (wygrana w karnych), a potem odprawiając z kwitkiem drugoligową Resovię Rzeszów (3:1) i pierwszoligową Bruk-Bet Termalikę Nieciecza (3:1).

Jednak Brosz wierzy, że po zimowych zmianach to będzie inny Górnik w starciu z wciąż mocną Lechią, która wiosną straciła tylko jednego gola w trzech meczach i na dodatek z rzutu karnego. Ale zabrzanie też grają lepiej, pokonali Wisłę Kraków (2:0) oraz Zagłębie Sosnowiec (2:1), pomagając sobie w walce o utrzymanie. – (Zimą) potrzebowaliśmy trochę innego spojrzenia, stąd między innymi właściciel zatrudnił Artura Płatka (w roli dyrektora sportowego – red.), który swoim doświadczeniem spojrzał innym okiem na nasz zespół. (…) Staraliśmy się do każdej formacji zatrudnić zawodnika, który wniósłby coś nowego. Coś, co staraliśmy się wypracować treningiem, ale czasem ćwiczenie jedno, a doświadczenie – drugie. Na boisku od razu to widać, jak taki zawodnik się zachowuje, porusza i wykańcza akcję – mówił w audycji „Przy Zielonym Stoliku”. Jako przykład podał efekt Angulo przy którym „rośli” inni piłkarze.

Teraz Górnik takich liderów ma mieć więcej, stąd nadzieja na inny wynik w starciu z Lechią. – Te ostatnie pół roku nie było dla nas proste, z czego można sobie zdawać sprawę. Ale awans do finału byłby dla całego regionu wydarzeniem. Zrobimy więc wszystko, by dać sobie szansę gry na Stadionie Narodowym – zapewnił Brosz.

Michał Zachodny

Zobacz również

© PZPN 2014. Wszelkie prawa zastrzeżone. NOWY REGULAMIN ŁNP od 25.03.2019 REGULAMIN PROFILU UŻYTKOWNIKA PZPN Polityka prywatności