Aktualności
[PUCHAR POLSKI] Lider ekstraklasy zrobił swoje. Lechia pokonała Termalikę
Mecz z liderem ekstraklasy wyzwolił u piłkarzy z Niecieczy pokłady dodatkowej energii, ale najbardziej zmotywowaną i zmobilizowaną osobą na ten pojedynek byli nie zawodnicy Termaliki, a ich trener Marcin Kaczmarek. Jego drużynie przyszło bowiem zmierzyć się z klubem, który szkoleniowiec ma w sercu. Gdy dodamy do tego fakt, że I-ligowiec grał u siebie, co zwiększało szansę na ewentualną niespodziankę, łatwo było się domyślić, że Lechię czeka trudna przeprawa. I tak też było. Gospodarze grali bardzo agresywnie, blisko lechistów, w zarodku tłumili próby rozwinięcia akcji przez gdańszczan. To oni mieli więcej z gry, dobrze operowali piłką, łatwo i szybko przedostawali się w pole karne biało-zielonych. Co rusz stwarzali zagrożenie pod bramką Dusana Kuciaka.
Sporo problemów obrońcom Lechii sprawiał Roman Gergel. Aktywny na skrzydle był Jacek Kiełb. Lechia, przez większość pierwszej połowy bierna w grze, pozwalała na dużo I-ligowcowi. Jakby tylko czekali aż zespół Marcina Kaczmarka wyszumi się, a oni sami w odpowiednim momencie przeprowadzą zabójczy atak, czyli zrobią coś, z czego słyną w tym sezonie. Chodzi o wyrachowanie. Wyrachowana Lechia przetrwała trudny moment bez straty gola, gdy trzeba było zadała cios – strzeliła gola do szatni. To była piękna bramka Daniela Łukasika. Pomocnik dostał futbolówkę od Jakuba Arka i uderzył prosto w okienko. Dwie minuty wcześniej, to Termalika mogła prowadzić. Bardzo dobrze spisał się jednak Dusan Kuciak, broniąc strzał Kiełba. Zamiast prowadzenia I-ligowca, do przerwy było 1:0 dla przedstawiciela ekstraklasy.
Lechia znów pokazała swoją najmocniejszą broń, a zatem skuteczność i konsekwencję. Konsekwentnie oddali pole, dali się zepchnąć do defensywy, a pierwsze, celne uderzenie zamienili na bramkę. – Musimy zachować koncentrację. Nie możemy pozwolić sobie na złudzenie, że mecz się wygra, że jesteśmy lepsi, bo gramy z I ligą. Nie, musimy się należycie skoncentrować, przestawić na inne granie – mówił trener gdańszczan Piotr Stokowiec. A strzelec gola podkreślał ważność swojego trafienia. – To bardzo ciężki mecz. Cieszy gol, dzięki niemu powinno nam się grać łatwiej. Drużyny wychodzą na nas mocno skoncentrowane, a w pucharze zawsze gra się ciężko – przyznał Łukasik w rozmowie z reporterem Polsatu Sport.
Stracona bramka w ostatniej akcji pierwszej połowy wcale nie zdeprymowała gospodarzy. Po przerwie obraz spotkania nie zmienił się. Nadal Termalika częściej była przy piłce. I-ligowiec nie dawał za wygraną, a uspokojona prowadzeniem Lechia robiła swoje. Potem goście mieli ułatwione zadanie, bo z boiska za drugą żółta kartkę został wyrzucony Piotr Wlazło. Ta sytuacja miała miejsce chwilę po wielkim zamieszaniu w polu karnym lidera ekstraklasy. Dwukrotnie strzelać próbował Gergel, za każdym razem był blokowany.
Biało-zieloni przeczekali napór Termaliki, by w 67. minucie podwyższyć prowadzenie. Z 30. metra uderzył Tomasz Makowski, piłka wpadła tuż obok słupka. Na domiar złego gospodarzy, chwilę później wymuszoną zmianę musiał dokonać trener Marcin Kaczmarek. Pędzący na bramkę Gergel przez nikogo nie atakowany upadł na murawę, chwycił się za nogę i zasygnalizował zmianę.
Zmienił się też wynik. Błąd w ustawieniu defensywy lechistów wykorzystał Patrik Misak. Goście sygnalizowali jeszcze zagranie ręką pomocnika I-ligowca. Bramka została zdobyta prawidłowo. Zanim piłka wtoczyła się za linię, Misak celnie uderzył głową, a po drodze piłka otarła się jeszcze o nogę jednego z defensorów. W pierwszej chwili wyglądało to jakby Słowak rzeczywiście strzelił ręką. W doliczonym czasie gry zwycięstwo Lechii przypieczętował Rafał Wolski. Pomocnik skorzystał z pomyłki Mateusza Kupczaka, wygrał pojedynek z Michałem Leżoniem, a następnie sędzia zakończył spotkanie. Lechia melduje się więc w ćwierćfinale.
5 grudnia 2018, 17:00 – Nieciecza
Bruk-Bet Termalica Nieciecza – Lechia Gdańsk 1:3 (0:1)
Bramki: Patrik Misak 75 – Daniel Łukasik 45, Tomasz Makowski 67, Rafał Wolski 90
Bruk-Bet Termalica: 98. Michał Leżoń – 17. Bartosz Szeliga, 96. Przemysław Szarek, 77. Artem Putiwcew, 27. Rafał Grzelak – 11. Patrik Misak (88, 66. Michał Skóraś), 25. Mateusz Kupczak, 4. Piotr Wlazło, 30. Florin Purece (68, 5. Vlastimir Jovanović), 20. Jacek Kiełb – 7. Roman Gergel (70, 99. Arni Vilhjalmsson).
Lechia: 12. Dusan Kuciak – 3. Joao Nunes, 25. Michał Nalepa, 5. Steven Vitoria, 22. Filip Mladenović - 19. Karol Fila (73, 28. Flavio Paixao), 6. Jarosław Kubicki, 35. Daniel Łukasik, 36. Tomasz Makowski, 11. Konrad Michalak (60, 17. Lukas Haraslin) – 18. Jakub Arak (84, 27. Rafał Wolski).
Żółte kartki: Wlazło, Putiwcew, Jovanović – Vitoria.
Czerwona kartka: Piotr Wlazło (druga żółta).
Sędziował: Tomasz Musiał (Kraków).