Aktualności
Marek Papszun: Jest nam przykro, że przegraliśmy
– Myślę, że nie musiało się to tak skończyć – powiedział po ostatnim gwizdku meczu z Lechią Gdańsk szkoleniowiec Rakowa Częstochowa, Marek Papszun. Jego zespół uległ liderowi Ekstraklasy 0:1 i nie zagra w finale Totolotek Pucharu Polski na stadionie PGE Narodowym w Warszawie.
– Chciałbym pogratulować drużynie postawy. Moi piłkarze spisali się świetnie, a sztab pracował wyśmienicie. Jestem przekonany, że doświadczenie zaprocentuje, a my będziemy silniejsi – mówił Papszun po spotkaniu.
Jego zespół musiał gonić wynik od pierwszej połowy, gdy po kwadransie meczu Artur Sobiech dał Lechii Gdańsk prowadzenie. W drugiej połowie Raków nawet doprowadził do wyrównania za sprawą Petera Schwarza, ale sędzia Szymon Marciniak cofnął bramkę po konsultacji VAR. – Mam nadzieję, że bramka nie została uznana niesłusznie, bo byłoby to dopełnienie naszego rozczarowania – mówił później.
Chociaż Raków był chwalony za historyczne osiągnięcie półfinału rozgrywek, to trener Papszun wypowiadał się w innym tonie. – Nie potrzebuję pocieszenia, bo jestem rozgoryczony. Mogliśmy wygrać. Widziałem mecz, ile mieliśmy sytuacji. Wszystko się zgadzało, poza tym, co było dookoła – mówił nawiązując do stadionu. Obiekt Rakowa choć był w środę wypełniony do ostatniego wolnego miejsca – zjawiło się blisko pięć tysięcy kibiców – to nie spełnia warunków gry w najwyższej lidze, a klub wraz z kibicami walczą o jak najszybszą budowę nowej areny. Piłkarsko Częstochowa jest jednak zdecydowanie gotowa na jeszcze większe wyzwania.
Michał Zachodny, Częstochowa