Aktualności
Młodzi, godni zaufania, nie tylko w bramce. Młodzieżowiec na zapleczu ekstraklasy
– Trzeba mieć świadomość, zwłaszcza w przypadku bramkarzy, że mogą popełnić błąd. Trudno, żeby grali bezbłędnie, przecież dopiero się uczą, ale zawsze łatwiej wybaczyć nastolatkowi – zdradza swoje motto na pracę z młodymi trener Puszczy Niepołomice, Tomasz Tułacz.
W Niepołomicach bramkarz dorośleje
To właśnie klub z tej małopolskiej gminy może uchodzić za wzór stawiania na bramkarzy młodzieżowców. W tym klubie wypromował się grający w Cracovii Karol Niemczycki, dzisiaj natomiast swoje szanse w pierwszoligowcu łapią kolejni młodzi bramkarze. Naturalnym następcą Niemczyckiego wydawał się 20-letni Mateusz Górski, który już w poprzednim sezonie był w kadrze Puszczy, natomiast więcej meczów w tej edycji zaliczył o dwa lata od niego młodszy Gabriel Kobylak. – Taki jest nasz pomysł, młodzieżowcami między słupkami gramy właściwie od momentu, gdy jestem w klubie – mówi trener Puszczy, wymieniając trzech bramkarzy: Marcina Staniszewskiego, Miłosza Mleczko i właśnie Niemczyckiego jako przykład golkiperów, którzy wybili się w Niepołomicach. – Każdy z nich jest teraz w innym miejscu. Pierwszą szansę dostali jednak u nas – dodaje.
Nie znaczy to jednak, że inni młodzieżowcy nie dostawali w Niepołomicach swoich szans, chociaż golkiper limit jednego młodzieżowca w zupełności wypełniał. Było nawet tak, że w podstawowym składzie z trójki: Mateusz Skrzypczak, Michał Rakoczy i Karol Knap grało nawet dwóch, a kolejny wchodził na zmianę. Podobnie rzecz się miała w Resovii, gdzie „sprawę” załatwił w dużej mierze 20-letni Marcel Zapytowski, ale trenerzy w podstawowym składzie wystawiali nawet czterech różnych młodzieżowców. – Młody musi podnosić poprzeczkę, mieć swoją jakość – mówi trener dziewiątej drużyny pierwszej ligi, podając za przykład Maksymiliana Sitka. Dzisiaj ten gracz jest już piłkarzem ekstraklasowego Podbeskidzia.
– Powiem więcej, gdyby wynikała taka możliwość z dostępności zawodników w naszej kadrze, to jeszcze większa liczba młodzieżowców u nas jednocześnie by zagrała. Obecnie opieramy się jednak na chłopakach z klubów ościennych, z niższych lig, wypożyczeniach. W Puszczy szkolenie młodzieży dopiero raczkuje. Czekamy cierpliwie na efekty tych prac, ale gdyby była możliwość, to kolejni młodzi by grali – stawia sprawę jasno Tułacz, który już w poprzednich latach odważnie wprowadzał młodych zawodników do gry. – Doświadczeni gracze w zespole muszą być, oni nadają ton grze, ale młodzież będzie dostawać szansę – zapewnia.
Podobna sytuacja miała miejsce w Miedzi Legnica. W końcówce rundy podstawowym golkiperem został 19-letni Jędrzej Grobelny, który „zluzował” starszego Mateusza Hewelta. W żaden sposób nie wpłynęło to jednak na rywalizację i pozycję innych młodzieżowców, trener Jarosław Skrobacz w pierwszej rundzie korzystał bowiem jeszcze z trzech innych nastolatków i zmiana bramkarza nie miała wpływu na ich grę.
Najlepsi w drugiej lidze z młodymi
W drugiej lidze proporcje między klubami, które stawiają na młodych bramkarzy, a tymi, które stawiają na starszych golkiperów, dzielą się niemal równo po połowie. W trzech ekipach, które obecnie liderują rozgrywkom, jesienią bramki strzegli młodzieżowcy, ale trudno tutaj doszukiwać się reguły. Ze ścisłej czołówki na młodzieżowca w bramce nie stawia właściwie tylko trener Wigier Suwałki. Podstawowym bramkarzem w tym zespole jest 30-letni Hieronim Zoch. – Nie szukaliśmy w ogóle młodych bramkarzy. Mamy dwóch bardzo dobrych i wartościowych golkiperów, jeden był u nas na kontrakcie długo (Jan Balawajder – przyp. red.), drugi chciał wracać latem do Suwałk (Hieronim Zoch – przyp. red.) – tłumaczy trener Wigier, Dawid Szulczek. – Każdy jednak ma swoją filozofię, my mamy taką. Decydują w każdym razie umiejętności – rzuca.
Trener Wigier jesienią w podstawowym składzie wprowadzał do gry czterech młodzieżowców. Niemal identycznie sytuacja wyglądała w Kaliszu, gdzie podstawowym bramkarzem jest 28-letni Maciej Krakowiak, oraz w Garbarni Kraków. W tym ostatnim klubie jesienią dało się jednak zauważyć problemy z młodzieżowcami, stąd pierwsze zimowe transfery nastawione były właśnie na młodych piłkarzy. – My również zimą pozyskamy trzech młodzieżowców – dodaje Szulczek, który doskonale rozumie potrzeby młodzieży, sam ma bowiem 30 lat i jest najmłodszym trenerem pracującym na szczeblu centralnym.
W drugiej lidze miejsca dla młodzieżowców jest zdecydowanie więcej. Właściwie nie ma żadnej drużyny, która swoją grę opiera na regulaminowych dwóch młodzieżowcach. Trudno oczywiście o to zwłaszcza, gdy przychodzą kontuzje, wykluczenia, ale duże rotacje są również wśród tych, którzy grają w podstawowym zestawieniu. – To też wynika z realiów finansowych, również u nas jest podobnie. Więcej młodzieżowców, to także mniejsze koszty utrzymania drużyny. Jeżeli się to pokrywa jakościowo, to bardzo dobrze. U nas jest to w proporcjach niemal pół na pół – dodaje Szulczek, który może liczyć niemal regularnie na sześciu młodzieżowców walczących o skład.
PESEL nie jest ważny
W drugiej lidze na młodzieżowcach swoją kadrę bramkarzy opiera chociażby GKS Katowice, gdzie jesienią bramki strzegł 20-letni Bartosz Mrozek. Zespół trenera Rafała Góraka to wyjątek od reguły obowiązującej u innych drugoligowców. Drugim grającym młodzieżowcem przy Bukowej jest bowiem Zbigniew Wojciechowski, który grał wszystko „od deski do deski”. W Chojnicach również młodzież wśród bramkarzy, a tym pierwszym jest Paweł Sokół.
Nie brakuje jednak również sytuacji odwrotnych. Na młodzież starają się stawiać chociażby w Pruszkowie, gdzie dwóch golkiperów ma niespełna 20 lat. Jesienią najczęściej bronił jednak niezawodny, 33-letni Piotr Misztal. Analogiczna jest sytuacja w Hutniku Kraków, gdzie z niemal o dziesięć lat młodszymi konkurentami radzi sobie 27-letni Dawid Smug. – Bo najważniejszy nie jest PESEL, ale jakość – powtarzają zgodnie nasi rozmówcy.
W pierwszoligowych realiach w Radomiu właściwie wszystko postawiono na jedną kartę. W zespole trenera Dariusza Banasika jesienią bramkę „zarezerwował” dla siebie 20-letni golkiper Legii wypożyczony do Radomia, Mateusz Kochalski. Oprócz młodego bramkarza w wieku młodzieżowca w podstawowym składzie Radomiaka zagrał tylko raz Jakub Nowakowski, i to wyłącznie w meczu Pucharu Polski. – Na młodzieżowców można liczyć swoich, czy będących na wypożyczeniu. Tak jest również u nas. Każda sytuacja ma swoje plusy, ale młodym trzeba po prostu zaufać – mówi trener Szulczek.
W I lidze na młodzieżowca w bramce postawił także Chrobry Głogów. Między słupkami w dolnośląskiej ekipie stał Kacper Bieszczad z rocznika 2002, który nie zagrał tylko w jednym spotkaniu ligowym. Wtedy właśnie w wyjściowym składzie pojawił się 19-letni pomocnik Dominik Piła. W barwach Łódzkiego Klubu Sportowego dwa mecze ligowe zaliczył 19-letni golkiper Dawid Arndt. Gdy w spotkaniach z Resovią i GKS Jastrzębie pojawiał się na boisku, to na murawie brakowało miejsca dla 19-letniego pomocnika Piotra Gryszkiewicza, który w końcówce rundy i tak nie rozwiązał problemów łodzian z młodzieżowcami, bo zmagał się z problemami zdrowotnymi. W Nowym Sączu z kolei w pierwszych meczach szansę dostał 19-letni Szymon Tokarz, z czasem pierwszym młodzieżowcem został jednak o rok starszy, grający w polu Kamil Ogorzały.
Tadeusz Danisz