Aktualności

[LIGA EUROPY] Wysoka porażka Lecha i koniec marzeń o awansie

Aktualności03.12.2020 
To nie był miły wieczór dla kibiców Lecha Poznań. O ile przed meczem z Benfiką, zespół Dariusza Żurawia, miał jeszcze szanse na awans, o tyle po końcowym gwizdku już ich nie ma. Wyjazd do Lizbony zakończył się wysoką porazką lechitów, którzy nie mieli nic do powiedzenia w starciu z rywalem. Stracili cztery gole, nie strzelili ani jednego... Lechowi został do rozegrania jeszcze jeden mecz w fazie grupowej: z Rangersami (10 grudnia).

Ten mecz był egzaminem z jakości dla „drugiego garnituru” Lecha. W stolicy Portugalii zabrakło kluczowych zawodników obrony – Djordje Crnomarkovicia oraz środka pola – Pedro Tiby. O tym, jaki wpływ na postawę poznaniaków ma ten drugi, świadczy to, że bez niego poznaniacy mają problemy z płynną i skuteczną grą.

Trener Dariusz Żuraw postanowił, że na ławce zaczną pewniacy, jeśli chodzi o wyjściową jedenastkę, czyli Thomas Rogne, Jakub Moder, Dani Ramirez oraz Alan Czerwiński. Oni plus Jakub Kamiński znaleźli się na ławce rezerwowych. Mało kiedy Lech miał tak silną ławkę jak w Lizbonie. A pierwsza jedenastka też nie grała ze sobą w takiej konfiguracji. To mogło oznaczać tylko jedno: „Kolejorz”, którego i tak szanse na awans były małe, wszystkie siły skupia teraz na ekstraklasie. W lidze lechici muszą gonić czołówkę, do podium tracą siedem punktów. W ich przypadku zasada: „najważniejszy jest najbliższy mecz” nabiera szczególnego znaczenia. Przed Lechem starcia ligowe z Podbeskidziem (6 grudnia), Stalą Mielec (13 grudnia), Wisłą Kraków (19 grudnia). Dystans do odrobienia spory, a każda strata na tym etapie może być dotkliwa, tym bardziej, że nie ma już podziału na grupy mistrzowską i spadkową.



Ale nie oznacza to, że trener Żuraw zamierzał rywalom z Portugalii ułatwiać zadanie. Uważał też, że czwartkowy pojedynek może przynieść, nawet jeśli skończy się niekorzystnym wynikiem, wymierne korzyści, wiele znaczące w kontekście rozwoju zespołu. – Przyjechaliśmy zmierzyć się z dobrym zespołem, na pięknym stadionie i ekscytacja jest taka sama. Sytuacja jest wprawdzie inna, bo to nie jest pierwszy mecz i inaczej wygląda kwestia wyjścia z grupy, ale zrobiliśmy coś bardzo fajnego. Teraz zderzamy się z czymś nowym, zbieramy doświadczenie na przyszłość, które może się przydać – zaznaczył szkoleniowiec poznaniaków.

W pierwszej połowie Lech nie pokazał nic wielkiego w ofensywie, choć zaczęło się obiecująco, bo od niecelnej próby Filipa Marchwińskiego. Lechici skupili się na obronie, co wymusiła na nich sytuacja boiskowa i skład, w którym wielu było zawodników nie pierwszego planu. Można tylko przypuszczać, że sam plan polskiej drużyny zakładał, aby przetrwać bez straty gola do przerwy. Już wiemy, że się nie udało, bo w 36. minucie Filipa Bednarka pokonał Jan Vertonghen. Wcześniej Bednarek świetnie obronił strzał Pizziego.

Benfica nie rozgrywała jakiegoś wybitnego spotkania, jednak w przeciwieństwie do Lecha stwarzała okazje. Pierwszy celny strzał poznaniacy oddali w 56. minucie (w sam środek uderzył Mohammad Awwad). I potem w trzy minuty dostali dwie bramki, które przesądziły sprawę. W ostatnich dwóch kwadransach „Kolejorz” walczył zatem o honorowe trafienie i jak najniższą porażkę. W końcowych fragmentach to jednak gospodarze groźniej atakowali.



Grę Lecha starał się pobudzić rezerwowy Czerwiński. W jednej z akcji prawy obrońca ruszył do przodu, rozpoczynając atak poznaniaków, tyle że zagrywną w pole karne piłkę wybił Gilberto. Dopiero na ostatnie minuty na boisku zameldował się Moder, który zdołał zaakcentować swoją obecność na murawie akcją w 87. minucie. Futbolówka trafiła pod nogi Mikaela Ishaka, ten uderzył nad bramką.

Piłkarze trenera Żurawia nie zdołali zaliczyć honorowego trafienia, co gorsza ich przeciwnik zdobył czwartą bramkę. Strzałem zza pola karnego zaskoczył Bednarka Julian Weigl. Drużyna z Lizbony znów zaaplikowała cztery gole lechitom. Z tą różnicą, że w Poznaniu Lech odpowiedział dwoma golami...

03.12.2020 – Lizbona
Benfica Lizbona – Lech Poznań 4:0 (1:0)
Bramki: Jan Vertonghen 36, Darwin Núñez 57, Pizzi 58, Julian Weigl 89
Benfica: 99. Odysséas Vlachodímos  2. Gilberto, 30. Nicolás Otamendi, 5. Jan Vertonghen, 3. Álex Grimaldo  27. Rafa Silva (77, 11. Franco Cervi), 19. Chiquinho (60, 28. Julian Weigl), 8. Gabriel, 21. Pizzi (60, 10. Luca Waldschmidt), 7. Éverton (70, 38. Pedrinho) – 9. Darwin Núñez (60, 14. Haris Seferović).
Lech: 35. Filip Bednarek – 91. Bohdan Butko, 37. Ľubomír Šatka, 13. Tomasz Dejewski, 27. Tymoteusz Puchacz – 21. Michał Skóraś (63, 44. Alan Czerwiński), 6. Karlo Muhar, 29. Mohammad Awwad (63, 10. Dani Ramírez), 11. Filip Marchwiński (82, 15. Jakub Moder), 8. Jan Sýkora (63, 3. Wasyl Kraweć)  14. Nika Kaczarawa (41, 9. Mikael Ishak).
Żółte kartki: Kaczarawa, Marchwiński.
Sędziował: Srđan Jovanović (Serbia).


Piotr Wiśniewski

Zobacz również

© PZPN 2014. Wszelkie prawa zastrzeżone. NOWY REGULAMIN ŁNP od 25.03.2019 REGULAMIN PROFILU UŻYTKOWNIKA PZPN Polityka prywatności