Aktualności
Dziś Piszczek gości w Rosji. U Jędrzejczyka!
Wiceliderzy niemieckiej Bundesligi awans do fazy pucharowej Ligi Europy zapewnili sobie już przed trzema tygodniami, po pewnym zwycięstwie z azerskim FK Qabala. – Ale my chcemy wygrać grupę, to oczywiste. Jesteśmy tu, by zdobyć kolejne trzy punkty – mówił wczoraj, w trakcie oficjalnej konferencji prasowej, Łukasz Piszczek. Podopieczni Thomasa Tuchela ekipę Krasnodaru podjęli już u siebie 17 września, w pierwszej kolejce spotkań grupy C. Po pełną pulę sięgnęli wówczas z ogromnymi problemami – zwycięstwo 2:1 dał im gol Parka Joo-ho zdobyty dopiero w doliczonym czasie gry.
Tamto spotkanie było jedynym w trwającej fazie grupowej, które Łukasz Piszczek w całości obejrzał z ławki rezerwowych. Artur Jędrzejczyk zagrał wtedy w rosyjskiej drużynie pełne 90 minut. Dziś wszystko wskazuje na to, że rewanż obaj Polacy rozpoczną od pierwszej minuty. – Jeśli tak się stanie, będę zadowolony z każdej rozegranej minuty. To dla mnie obecnie bardzo ważne – podkreślał Piszczek. W miniony weekend, gdy dortmundczycy mierzyli się w Hamburgu z HSV, trener Tuchel miał spore zastrzeżenia do głównego rywala „Piszcza” w składzie BVB, Matthiasa Gintera. Roszady dokonał już w przerwie – drugą połowę na prawej obronie rozegrał już 44-krotny reprezentant Polski. Występ w Krasnodarze może więc być dla Piszczka przełomowy. – Wiemy, że wygrana zapewni nam pierwsze miejsce w grupie. Liczymy na to. Zrobimy wszystko, by od pierwszych minut przejąć kontrolę nad piłką – zaznaczał wczoraj.
Ekipa Jędrzejczyka również ma dziś o co grać. W wypadku zwycięstwa nad Borussią zawodnicy Olega Kononova już teraz zapewniliby sobie awans do 1/16 finału, niezależnie od wyników ostatniej kolejki. A z dotychczasowych czterech meczów tego sezonu, rozgranych w europejskich pucharach u siebie, na Stadionie Kubań, wygrali wszystkie.
Nie możemy jednak zapominać, że Dortmund pod wodzą Thomasa Tuchela w Europie nie przegrał jeszcze ani razu.