Aktualności

Kopalnia talentów z Zabrza. Tutaj zaczynali Piszczek, Olkowski czy Żurkowski

Aktualności14.02.2018 
Biskupice – niewielka zabrzańska dzielnica. Poniemieckie kamienice, szpital, dwa kościoły, pętla tramwajowa. Łącznie 12 tysięcy mieszkańców. To właśnie w tych krajobrazach pierwsze piłkarskie kroki w dorosłej piłce stawiał chociażby Łukasz Piszczek czy Szymon Żurkowski. – Może nie mamy takowych, ale to czym się szczycimy, to ogromna praca, bo nasi zawodnicy dziewięć razy w tygodniu trenują, prócz tego grają mecz  – mówi Janusz Kowalski, trener koordynator Gwarka Zabrze.

Chociaż w założonym w 1974 roku klubie jest grupa seniorów, to tak naprawdę Gwarek zawsze słynął z młodzieży i szkolenia. Łukasz Piszczek, Paweł Olkowski, Kamil Kosowski – to tylko bardzo wąskie grono z wielu reprezentantów i ligowców, którzy do swoich karier startowali na kameralnym stadionie w Zabrzu – Biskupicach. – Jaka jest nasza recepta na sukces? Ja bym zacytował Prezesa Zbigniewa Bońka, który powiedział niedawno, że w super warunkach dobrego zawodnika się nie wychowa. Może nie mamy takowych, ale to czym się szczycimy, to ogromna praca, bo nasi zawodnicy dziewięć razy w tygodniu trenują, prócz tego grają mecz. Nie ma ani jednego dnia wolnego, trzy razy w tygodniu są podwójne treningi. Intensywna praca powoduje, że zawodnik łagodnie wchodzi w wiek seniora – wyjaśnia Janusz Kowalski.

Do grona ligowców wywodzących się z Gwarka można dopisać Adriana Gryszkiewicza. 18-latek, który jesienią grał jeszcze w juniorach starszych Gwarka Zabrze. – Mimo porażki pozytywnie należy ocenić jego występ przeciwko Wiśle Płock, bo krótko trenował z pierwszą drużyną Górnika. To, że w tak krótkim okresie zdołał przekonać trenerów do siebie już o czymś świadczy. Jeszcze do tego dodajmy fakt, że zmieniona mu została pozycja, bo jest stoperem, a teraz grał na lewej obronie. U nas się wyróżniał, wydawało się nam, że zagra w elicie. Stało się tak, że został dostrzeżony przez trenerów Górnika. Najpierw dwa tygodnie trenował, a potem cały okres przygotowawczy i obozy z klubem spędził – przypomina trener Gwarka.

Dla Gryszkiewicza był to wyjątkowy mecz, ale równie ważny pojedynek w Płocku zaliczył Marcin Urynowicz. 21-letni zawodnik w klubie z Roosevelta jest od kilkunastu miesięcy, ale w miniony piątek po raz pierwszy w tym sezonie wybiegł na boisko w podstawowym składzie. – Młody zawodnik, potrzebuje jeszcze trochę czasu. Ważne jest, aby dostał szansę, ale w dłuższym wymiarze czasowym. Tak jak kiedyś trener Adam Nawałka zaufał Arkowi Milikowi, gdy ten w dopiero 17. meczu zdobył pierwszą bramkę, i to z karnego. Musi trener na niego zdecydowanie postawić. Każdy musi kiedyś dostać szansę. 10-15 minut to za mało. Nie da się być na tyle przygotowanym, by zdecydować o wyniku meczu. Dla doświadczonych to jest trudne zadanie, a co dopiero dla młodego, gdy on bardzo chce – opisuje byłego swojego podopiecznego Kowalski, dodając .– Porównując go z Piszczkiem, Kuźbą czy Kosowskim to Marcin jest najbardziej utalentowanym chłopakiem. Niekiedy jest tak, że w seniorach od razu gładko idzie. On miał kilka kontuzji, swoje przeszedł i trzeba poczekać – dodaje. Trenerzy Gwarka w kontekście swoich wychowanków w Górniku, ale i pozostałych graczy z Roosevelta zwracają uwagę na jeszcze jeden aspekt. – Trzeba cierpliwości. Oni są już starsi, każdy młody zawodnik się zmienia na przestrzeni czasu. Dla młodego pół roku to wieczność. Jeżeli ktoś jesienią był „no name”, a teraz jest postacią, o której wszyscy mówią, to nie jest to łatwe.

Obecnie w szerokiej kadrze Górnika jest aż pięciu byłych graczy Gwarka. W klubie pamiętają jednak takie czasy, gdy współpraca między zabrzańskimi klubami nie układała się najlepiej, a młodzieżowcy z Gwarka trafiali do Górnika... wcześniej jednak grając w innych klubach. – To jest zasługa trenera Brosza i kierownictwa klubu, że wybrali koncepcje pracy, że pozwalają zaistnieć młodzieży. Fajnie, że Gwarek bierze w tym udział i pomaga. Kiedyś nie było zainteresowania taką współpracą – mówi Kowalski, który nie ukrywa, że z takiej zmiany jest bardzo zadowolony. – My jesteśmy Gwarkiem, ale emocjonalnie jesteśmy z Górnikiem, chcemy dla tego klubu jak najlepiej – mówi Janusz, syn Jana, który przez 40 lat związany był z Górnikiem i odnosił z tym klubem największe sukcesy piłkarskie.

Gwarek właściwie w każdym roczniku może się pochwalić zawodnikiem wprowadzonym do ligowej piłki. Jesienią furorę na ligowych boiskach robił Szymon Żurkowski, który jest jednym z filarów reprezentacji młodzieżowej Czesława Michniewicza. – Dla nas nie liczy się gdzie gramy, ważne by wychować zawodnika ligowego. Kluby mogą się na naszych graczach opierać i słyszymy często, że jak się bierze z Gwarka to zawodnik jest dobrze przygotowany do gry w seniorach. 

W czym tkwi siła zabrzańskiego Gwarka? Wszyscy podkreślają charakter klubu, który nigdy nie opływał w bogactwach oraz... – Trening. Ludzie nieraz myślą, że trening równa się trening. Mam znajomego, zresztą wiceprezesa osiedlowego klubu w Zabrzu, który ma pięcioro synów. Każdy z nich gra w piłkę. Co go spotykałem mówiłem mu, że może chociaż jednego dzieciaka zapisze do nas do klubu. Nie był przekonany, twierdził, że oni trenują tak samo, chłopak ma bliżej do domu itd. W końcu się przekonał, na próbę, na tydzień. Po tygodniu syn już nie chciał wracać, a ojciec powiedział, że musi mnie przeprosić, bo jak się dowiedział jak trenujemy, to dopiero zauważył różnicę – dodaje na koniec Kowalski.

Tadeusz Danisz

Zobacz również

© PZPN 2014. Wszelkie prawa zastrzeżone. NOWY REGULAMIN ŁNP od 25.03.2019 REGULAMIN PROFILU UŻYTKOWNIKA PZPN Polityka prywatności