Aktualności
[Halowy Puchar Polski] Dariusz Sobiech: Nie trenujemy, ale skrzyknęliśmy się i trochę już namieszaliśmy
Puchar Polski w swoim założeniu jest rywalizacją, w której amatorzy mogą zmierzyć się z wyczynowcami. Ta sama idea obowiązuje futsalowców, wśród których zespół GSM Nasz Dom Ruda Śląska, złożony z „zawodników okazjonalnych”, przebrnął już do 1/16 finału Halowego Pucharu Polski. – Nie trenujemy i nie gramy w żadnej lidze, ale do pucharowych rozgrywek zgłaszamy się co roku i kilka razy popsuliśmy już humory ligowcom – mówi 32-letni Dariusz Sobiech, starszy brat Artura, mającego za sobą 13 występów w reprezentacji Polski.
W jakich rozgrywkach uczestniczy na co dzień zespół GSM Nasz Dom Ruda Śląska?
W żadnych. Do 2014 roku występowaliśmy w Rudzkiej Lidze Futsalu, ale kiedy się rozpadła, został nam tylko Halowy Puchar Polski.
Ile razy w tygodniu trenujecie?
Nie trenujemy. Nie gramy w żadnej lidze, ale do pucharowych rozgrywek zgłaszamy się co roku i kilka razy popsuliśmy już humory ligowcom. Dwa lata temu doszliśmy do 1/8 finału i dopiero w walce o ćwierćfinał przegraliśmy 2:7 z Chrobrym Głogów. To był nasz najdłuższy marsz po pucharowej drabince.
Kto jest liderem waszego zespołu?
Tworzymy zgrana paczkę starych – dosłownie – kolegów z grającej kiedyś na parkietach futsalowej ekstraklasy Gwiazdy Ruda Śląskiej. Nasza średnia wieku jest zdecydowanie oldbojowska, ale kilka nazwisk na pewno coś kibicom powie. Jedyny reprezentant Polski w trzech odmianach piłki: na trawie, na parkiecie i na piasku, czyli 48-letni Adam Kryger, grał w eliminacyjnym turnieju wojewódzkim, z którego awansowaliśmy na szczebel centralny. A w zwycięstwie 7:5 z I-ligowym zespołem Berland OSiR Komprachcice największy udział miał strzelec pięciu bramek Sebastian Gielza. 10 lat temu grał na zapleczu ekstraklasy w GKS Katowice, a w tym sezonie strzela gole dla IV-ligowej Polonii Łaziska Górne.
Został bohaterem meczu?
On strzelał najcelniej, ale warto też wspomnieć o 42-letnim Mirku Miozdze, który z Cleareksem Chorzów zdobył cztery tytuły mistrza Polski, a dzisiaj jest jego trenerem. Kiedy przegrywaliśmy 1:4 po pierwszej połowie, to właśnie Mirek został lotnym bramkarzem i zaczęliśmy gonić wynik. Przetrzymaliśmy osłabienie po drugiej żółtej kartce dla 38-letniego Artura Opeldusa, a gdy chwilę później zdobyłem kontaktową bramkę, uwierzyliśmy już, że możemy wygrać. W przedostatniej minucie gry nasz snajper w odstępie 38 sekund strzelił dwa gole i wyszliśmy na prowadzenie 6:5, a osiem sekund przed końcem meczu 38-letni Tomek Kasprzyk, grający w IV-ligowym Gwarku Ornontowice, z przedłużonego karnego postawił pieczęć na zwycięstwie.
Na kogo chcieliście trafić w 1/16?
Większość liczyła na mecz z Gwiazdą Ruda Śląska, czyli z naszymi... następcami, bo wtedy mielibyśmy derby. Wszyscy nasi zawodnicy przed laty grali w Gwieździe, w której nawet swój futsalowy debiut zaliczył mój młodszy brat. Artur w grudniu 2008 roku wystąpił w meczu z Red Devils Chojnice i ustalił wynik na 3:1 w wygranym przez nas spotkaniu. Później trafił jednak do Ruchu Chorzów i już nie mógł grać w futsalowej lidze, ale bardzo lubi „małą piłkę”. Los sprawił jednak, że w 1/16 podejmiemy kolejnego I-ligowca Odrę Opole, a Gwiazda ma wyjazdowe spotkanie z KS Polkowice. Może więc zagramy w 1/8 finału, choć ja wolałbym zmierzyć się z Cleareksem Chorzów.
Czy do następnej rundy przygotowywaliście się jakoś szczególnie?
Na pewno nie, bo większość naszych zawodników na co dzień gra w zespołach „trawiastych” od klasy A do IV ligi. Ponieważ w grudniu mieli wolne, to skrzyknęliśmy się i trochę już namieszaliśmy. W styczniu zaczęli jednak przygotowania do rundy wiosennej, co znaczy, że mogą być w jeszcze wyższej formie, niż wtedy, kiedy grali na urlopach. Na to liczymy czekając na niedzielne starcie. Dwa lata temu pokonaliśmy w tej fazie 10:2 I-ligowy zespół TPH Polkowice, więc nie pękamy przed Odrą. Chcemy udowodnić, że mamy piłkę w sercu. Nie przestraszyliśmy się drużyny z Komprachcic, choć kiedy wybiegła na rozgrzewkę i jak na ligowców przystało wykonała cały przedmeczowy zestaw ćwiczeń, to wydawało się, że dzieli nas przepaść. Nasze przygotowanie do meczu było bowiem amatorskie, ale liczy się końcowy efekt, z którego to my możemy być zadowoleni.
Który mecz w historii waszych pucharowych występów był najlepszy?
Był taki jeden mecz, do którego często wracamy. W 1/16 finału zmierzyliśmy się z Wisła Kraków, która była wtedy potęgą, bo jej zawodnikami byli Andrzej Szłapa, Michał Słonina, Błażej Korczyński, Krzysztof Kusiak czy Krzysztof Filipczak, który w ostatnich sekundach strzelił gola decydującego o naszej porażce 3:4. Krakowianie sięgnęli wtedy po puchar, a nam pozostały piękne wspomnienia. Ale jak wszyscy ambitni zawodnicy liczymy, że ten najlepszy mecz dopiero przed nami.
Rozmawiał Jerzy Dusik