Aktualności
[BEACH SOCCER] Ogromny sukces mistrza Polski. „Mamy nadzieję, że ten wynik nas nie zmieni”
Aktualności09.06.2018
Ogromnym sukcesem KP Łódź zakończył się start mistrza Polski w beach soccerze w Euro Winners Cup, czyli w odpowiedniku piłkarskiej Ligi Mistrzów. Drużyna z Łodzi była rewelacją zmagań w portugalskim Nazare zajmując ostatecznie trzecie miejsce. Pozostałe nasze klubowe drużyny także spisały się bardzo dobrze.
Mistrz Polski z dużymi nadziejami wybierał się do Portugalii, ale nikt nie spodziewał się, że łodzianie mogą wedrzeć się do strefy medalowej. – Do tej pory ciężko uwierzyć w to, co zrobiliśmy. Zupełnie poważnie uwierzyliśmy w nasz sukces po pokonaniu mistrza Hiszpanii Melistar Melilla (wygrana w 1/8 4:3 – przyp. red.). Zagraliśmy bardzo dobrze i to uświadomiło nam jak mocnym zespołem jesteśmy. W tym samym czasie z walki o tytuł odpadł jeden z faworytów – izrealska Falfala. To był moment zwrotny w naszym poczuciu swojej siły i możliwości – ocenia bramkarz łodzian, Szymon Gąsiński, który trzecie miejsce w EWC określa wprost. – To największy klubowy, międzynarodowy sukces nie tylko mój i moich kolegów, ale w ogóle całego polskiego beach soccera. To niesamowite, że napisaliśmy, jako KP Łódź, tak wspaniałą historię.W decydującym meczu, w półfinale, łodzianie przegrali z rosyjskim BSC Kristall 2:3. – Było nas stać na wygranie tego meczu i oczywiście jest niedosyt po porażce z krezusami z Kristalla, ale umówmy się – ten klub to ogromna potęga. To, że nawiązaliśmy z nimi walkę, grając jak równy z równym, momentami przeważając, to dla nas olbrzymia nobilitacja. Kiedyś im się zrewanżujemy, jestem o tym przekonany – mówi stanowczo bramkarz reprezentacji Polski.
Początek turnieju jednak nie zapowiadał takiego szczęśliwego finału i miejsca na podium. Łodzianie w pierwszym meczu męczyli się długo z Łotyszami z Kreiis, ostatecznie wygrywając 3:2. – Myślę, że właśnie z wyjątkiem pierwszego meczu i początku drugiego z gospodarzami graliśmy bardzo dobrze. Najtrudniej było z mistrzem Łotwy. Co prawda mieliśmy mnóstwo okazji, żeby wygrać wysoko, ale czuć było, że to właściwie nasze pierwsze spotkanie od wielu miesięcy. Chcieliśmy za szybko i gwałtownie skończyć mecz zamiast spokojnie wypunktować rywala. W wyniku tego do końca było nerwowo – ocenia początki turniejowych zmagań jeden z filarów KP Łódź.
Bardzo dobrze spisały się również inne nasze ekipy na tym największym turnieju klubowym w beach soccerze. Dziewczyny z Lady Grembach EE Łódź zajęły bardzo dobre piąte miejsce, ambitnie walczyły również wicemistrzynie Polski z Poznania. Męski zespół Boca Gdańsk nie wyszedł z grupy, ale wielkie brawa dla tej ekipy należą się za samo przebrnięcie przez kwalifikacje. Dodatkowo męski finał EWC sędziował Łukasz Ostrowski, jeden z najbardziej cenionych arbitrów na świecie. – Dajemy radość sobie, swoim rodzinom i kibicom. Piszemy historię i z dumą podkreślamy nazwę kraju, który reprezentujemy. Dziewczyny z Lady Grembach także osiągnęły wielki sukces i zrobiły znakomitą reklamę polskiego beach soccera. Również mamy wielkie uznanie dla Boca Gdańsk. Z hukiem przebrnęli eliminacje, a w turnieju głównym, może z wyjątkiem jednego meczu, zagrali bardzo dobrze. Obserwowaliśmy ich, bo to nasi koledzy, ale też jeden z naszych najgroźniejszych rywali na krajowym podwórku. Dziewczyny z Poznania na pewno liczyły na więcej, ale nie udało się. Jednak co ważne i godne podkreślenia wspierały nas, a my w miarę możliwości je, bo zwyczajnie chcemy, żeby polskie drużyny budowały jak najlepszy wizerunek poza granicami kraju – mówi Gąsiński, dla którego był to drugi turniej EWC. – W zeszłym roku jednak turniej nam nie wyszedł. Szybko wróciliśmy do domu, ale wyciągnęliśmy wszyscy odpowiednie wnioski i są tego wspaniałe efekty.
Teraz łodzianie, jak i pozostałe nasze ekipy, które zebrały pochwały za występ na portugalskim piasku, musza jednak wrócić… na ziemię. Nie powinno być z tym większego problemu, bo… – Droga do takiego sukcesu, jaki stał się naszym udziałem, prowadzi przez krajowe podwórko. To tu zaczynają się eliminacje do Euro Winners Cup. Każdy kolejny wygrany mecz w Polsce przybliża nas do wyjazdu na taki turniej. Chcemy w przyszłym roku powtórzyć nasz sukces, a nawet go poprawić. Żeby tak się stało, musimy do każdego przeciwnika podchodzić tak samo – z należnym szacunkiem i koncentracją – mówi Gąsiński, dodając na koniec: – Mam nadzieję, że ten sukces nie zmieni naszej pazerności na wygrywanie.
Tadeusz Danisz